Tomasz Redzimski: Miłosz ma potencjał do gry na światowym poziomie

Materiały prasowe / PZTS / Na zdjęciu: Tomasz Redzimski
Materiały prasowe / PZTS / Na zdjęciu: Tomasz Redzimski

- Miłosz Redzimski może osiągnąć światowy poziom, ale warunkiem jest podniesienie poprzeczki w treningu - mówi Tomasz Redzimski, trener reprezentacji, prywatnie ojciec najlepszego polskiego tenisisty stołowego.

W tym artykule dowiesz się o:

Redakcja PZTS: Miłosz Redzimski, Samuel Kulczycki i Maciej Kubik zagrali dobre mecze w Pekinie. W lepszych nastrojach pojedziecie w piątek na drużynowe mistrzostwa Europy do Chorwacji?

Trener Tomasz Redzimski: Zauważyłem, że nasi kadrowicze zaczynają dostrzegać swoje możliwości i potencjał oraz nabierają pewnoście siebie. Pracować trzeba m.in. nad odpornością psychiczną, czyli umiejętnością utrzymania koncentracji uwagi przez 40-45 minut w pojedynkach do trzech wygranych setów. Potrzebna jest też większa dyscyplina taktyczna, co pomoże skutecznie rywalizować w Zadarze z najlepszymi Europejczykami zaliczanymi do czołówki świata.

Już w pierwszej rundzie Miłosz pokonał 26. rakietę świata Lee Sangsu 3:2.

To chyba najlepszy Azjata, z jakim kiedykolwiek wygrał w seniorach. Lee Sangsu jest wielokrotnym medalistą mistrzostw globu, a w singlu miał brąz w 2017 roku. W tym meczu było widać, że Miłosz Redzimski wszedł do grupy zawodników precyzyjnie analizowanych przez najlepszych zagranicznych trenerów. Przekonał się na własnej skórze, o czym od dawna dyskutujemy, jak trzeba trenować, by mieć szansę ogrywać świetnych rywali. Miłosz kiedyś miał wątpliwości, że "tak się nie gra" itd., tymczasem w Pekinie było inaczej... Doświadczył tego, że utytułowany przeciwnik będzie konsekwentnie tak rozgrywał akcje, by miał przewagę w poszczególnych elementach taktyczno-technicznych. Będzie mu utrudniał na wszelkie sposoby.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica ma relikwie Jana Pawła II. "Wdzięczność i podziw dla papieża nie zniknął"

Rozmawiał pan z południowokoreańskim szkoleniowcem Oh Sang Eunem?

Oczywiście, to mój kolega, który kiedyś występował w prowadzonym przeze mnie Dartomie Bogorii Grodzisk Mazowiecki. Oh Sang Eun zaprosił całą naszą kadrę na wspólne treningi z reprezentacją Korei Południowej. Dla nas to interesująca propozycja i mam nadzieję, że uda się znaleźć termin na taki wyjazd. Chciałbym, abyśmy trenowali również w Chinach, lecz nie wiem czy to będzie jeszcze możliwe po tym, jak Miłosz mocno postawił się Wang Chuqinowi. Mówię to trochę z przymrużeniem oka.

W Europie rozważacie Niemcy i Szwecję? Miłosz Redzimski w niedalekiej przeszłości jeździł i do Saarbruecken, i do Eslov.

Będąc w Pekinie pytałem Edwarda Ionescu z FC Saarbruecken o wrażenia po treningach z nowym kolegą klubowym Fan Zhendongiem. Chińczyk jest mistrzem olimpijskim i dwukrotnym mistrzem świata, który zdecydował się grać w Europie, rezygnując przy tym z reprezentacji. Rumun powiedział, że godzinny trening z Azjatą jest tak wyczerpujący fizycznie i mentalnie, że mógłby go porównać do dwóch godzin z jakimkolwiek zawodnikiem z czołówki Europy, a przecież ma na co dzień np. Patricka Franziskę i Darko Jorgicia. Zwracał uwagę na niesamowity poziom uważności, jakości uderzeń i zaangażowania Fan Zhedonga.

Możliwe są treningi z chińską gwiazdą ping-ponga?

Dostaliśmy wiadomość, że Fan Zhendong przyleci w grudniu do Niemiec i ma zostać do końca sezonu Bundesligi. Na pewno skorzystamy z możliwości kolejnego wyjazdu do Saarbruecken, triumfatora Ligi Mistrzów w trzech ostatnich latach. Byłoby wspaniale, gdyby Miłosz mógł potrenować z mistrzem.

Podczas China Smash Miłosz Redzimski od 0:2 doprowadził do remisu 2:2 z następcą Zhendonga, Wang Chuqinem. Chińczycy poprosili o czas przy stanie 3:0 dla Polaka w ostatnim secie.

Miłosz Redzimski pokazał, że może osiągnąć światowy poziom, ale warunkiem jest podniesienie poprzeczki w treningu. Gra z najlepszymi jest szybka oraz zmienna i tak chcemy trenować. Dlatego poza ośrodkiem w Grodzisku Mazowieckim rozpatrujemy różne miejsca, gdzie mógłby się sportowo rozwijać.

W MŚ w Dausze Chuqin nie miał żadnego tak trudnego meczu...

Ale niedawno przegrał w finale WTT Champions w Jokohamie z Tomokazu Harimoto 2:4. Japończyk znalazł sposób, wiedział co i jak serwować, w jaki sposób odbierać i jak sobie poradzić w otwartych akcjach. Nam bardzo pomógł trener Jerzy Grycan, od wielu lat analizujący m.in. chiński tenis stołowy, mówiący w tym języku. Mieliśmy materiał analityczny, który pomógł Miłoszowi w rozegraniu bardzo dobrego spotkania. Poza tym po zwycięstwie nad Lee Sangsu miał dwa dni przerwy w turnieju, co dodatkowo pomogło bardzo solidnie się przygotować.

Z kim trenował przed meczem ze światową "jedynką"?

Główne i najważniejsze kombinacje ze mną oraz Andersem Lindem, leworęcznym Duńczykiem. Graliśmy rotacje i w miejsca, które najczęściej wybiera Wang Chuqin.

Często powtarzacie obaj z Miłoszem, że dla was takie mecze są wyzwaniem, a nie przez pryzmat złego losowania.

Oczywiście, bo to są wyjątkowe okazje sprawdzenia w jakim miejscu jesteśmy. Cieszy mnie, że Miłosz ma taki charakter i sposób myślenia, on cieszy się na myśl rywalizacji z potęgami tenisa stołowego. Już będąc dzieckiem, przed wyjazdem na zawody, dopytywał kto jest najwyżej rozstawiony, gdyż chciałby się z nim spotkać. Jego nie interesowały wyniki, lecz to, aby zmierzyć się z najlepszymi.

W rankingu ITTF zajmuje 44. miejsce. Jeśli awansuje do "32" będzie regularnie grał w Championsach ze wszystkimi najlepszymi.

Moim zadaniem jako trenera jest zrobienie wszystkiego co niezbędne, by Miłosz mógł realnie marzyć o takim skoku na liście światowej. To byłoby wejście na kolejny poziom pingpongowy. Chciałbym wrócić do meczu z Lee Sangsu, który wygrywał 2:1 i 5:0 w czwartym secie. Miłosz potrzebował czasu, jak przy 0:2 z Chuqinem, aby zaadoptować się do wysokich wymagań taktyczno-technicznych rywali z Azji. Potrzebujemy podobnego poziomu trudności w codziennym treningu. Miłosz był w trudnej sytuacji, ale bardzo się zmobilizował i parę minut później wygrywał 7:6 i nie oddał prowadzenia, zwyciężając 11:9. W piątym sytuacja nieco się powtórzyła, bowiem przegrywał 3:6, by triumfować 11:7. Grał zdecydowanie, odważnie i agresywnie. On ma coś takiego, że jak zdecyduje się na taką postawę, to trafia większość piłeczek na stół.

Kluczowe czynniki, które pomogły zagrać świetnie z Chuqinem?

Przede wszystkim bardzo dobra jakość serwisu oraz zmienność rotacji, długości podania i miejsca upadku piłki. Plus udane kombinacje ataku - kontrataku. Wang z kolei grał Miłoszowi często w łokieć, do środka stołu, czyli w najtrudniejszy obszar. Ale Redzimski znakomicie odbierał, dużo widział plus świetnie blokował.

Odbierając serwis szeroko do forhendu piłeczka kilka razy spadła na kant, co przynosiło punkty.

Tak, było kilka takich szczęśliwych zagrań. Powodowały, że Wang mocniej się stresował. Ja interpretuję takie sytuacje inaczej. Dla mnie oznacza to, że zawodnik gra już na granicy błędu i trzeba maksymalnie się mobilizować. Miłosz wygrał dużo więcej takich akcji niż Chuqin. Podczas zbliżających się mistrzostw Europy nie liczę na szczęście. O naszej skuteczności będą decydować uderzenia trafione czysto w stół.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści