Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą. Iga Świątek prowadziła 6:3 i 4:1. Tylko dwa gemy dzieliły ją od awansu do IV rundy. Danka Kovinić wspięła się jednak na wyższy poziom, nie mając już nic do stracenia. Wyrównała, a nawet wyszła na prowadzenie.
Świątek zdołała jednak wyjść z opresji, a po meczu na korcie porozmawiała z Matsem Wilanderem. - Czasami czułam, jakbym wkładała zbyt dużo siły w swoje uderzenia, brakowało mi kontroli. Danka wykorzystywała moją siłę. Musiałam zacząć nieco mniej ryzykować, odzyskać powtarzalność w wymianach. Wykonała kawał dobrej roboty. Dużo piłek z dużą prędkością wracało do mnie - tłumaczyła polska tenisistka.
Atutem tenisistki z Czarnogóry był też serwis. Choć Świątek i tak przełamała ją pięć razy. - Serwowała bardzo precyzyjnie, często trudno było odgadnąć kierunek serwisów. Trudno było się na początku zaadaptować, bo wcześniejsze rywalki tak dobrze nie serwowały. Musiałam się przyzwyczaić i z czasem było już lepiej - podkreśliła liderka rankingu WTA.
ZOBACZ WIDEO Wielki powrót do KSW. To będzie przyszły mistrz organizacji?
- Granie dobrze od samego początku jest ważne, żeby wywierać presję na przeciwniczce - spuentowała Świątek. Ostatecznie uniknęła przegrania seta i po ponad półtoragodzinnej batalii wywalczyła awans.
W niedzielę będzie mieć dzień przerwy, kolejny mecz rozegra w poniedziałek. - Dziś będę oglądała finał Ligi Mistrzów, a potem może pójdę do... - przerwała Świątek, chcąc wymówić poprawnie po francusku nazwę lasku Bulońskiego. Ostatecznie pomogli jej kibice.
Rywalką Świątek w IV rundzie będzie Qinwen Zheng, która pokonała Alize Cornet. Francuzka poddała mecz przy stanie 0:6, 0:3.
Czytaj też:
"Numer jeden w pracy". Zobacz świetną wymianę Igi Świątek
Iga Świątek zażegnała kryzys. Tenisistka z Czarnogóry była trudną rywalką