Męski tenis u progu rewolucji. Aż o 40 graczy więcej na starcie największych imprez

Największe turnieje potrwają dłużej, zawodnicy zarobią więcej, a kibice otrzymają lepszy produkt. To tylko część założeń z projektu "One Vision". A jak będzie w rzeczywistości? Szef ATP w końcu mówi: sprawdzam.

Szymon Adamski
Szymon Adamski
Novak Djoković PAP/EPA / MOHAMMED BADRA / Na zdjęciu: Novak Djoković
"One Vision" to sztandarowy projekt Andrei Gaudenziego, który zarządza organizacją ATP od początku 2020 roku. Włoch ledwo zdążył rozsiąść się w fotelu, a za sprawą pandemii koronawirusa miał już głowę pełną zmartwień. Jednak nie tylko zewnętrzne czynniki doprowadziły do tego, że zapowiadane od dawna zmiany wejdą w życie dopiero w 2023 roku.

- Kiedy mówimy o ogólnych zasadach, wszyscy się zgadzamy. Trudności pojawiają się, gdy wchodzimy w szczegóły. (...) Wszystkie strony poszły na niełatwy kompromis, aby skupić się na długoterminowym celu, jakim jest rozwój naszego sportu, odkładając na bok egoizm - powiedział szef ATP podczas konferencji prasowej z włoskimi dziennikarzami. Wypracowanie kompromisu zajęło jednak sporo czasu.

Gaudenzi zwrócił szczególną uwagę na brak zaufania na linii zawodnicy - turnieje. Remedium na to ma być udostępnianie graczom niezależnie audytowanych danych dotyczących sytuacji finansowej turniejów ATP. Jeśli dochód netto danego turnieju przekroczy wartość puli nagród, organizatorzy podzielą się z tenisistami nadwyżką w proporcji 50/50.

Mastersy niczym Wielkie Szlemy

Nadchodzące zmiany w szczególny sposób dotkną największych imprez spod szyldu ATP, czyli zawodów Masters 1000. Gaudenzi z kilku powodów chciał, by ich czas trwania został wydłużony, a drabinki powiększone.

ZOBACZ WIDEO: Iga Świątek ma problem. Cała nadzieja w trenerze

Już od przyszłego sezonu imprezy w Rzymie, Madrycie i Szanghaju potrwają 12 dni, czyli o cztery dłużej niż dotychczas. Zwiększy się też liczba startujących w turniejach głównych - z 56 do 96. W 2025 roku to samo spotka "tysięczniki" rozgrywane w Cincinnati i Kanadzie (na przemian w Toronto i Montrealu).

Szef ATP chce uniknąć sytuacji, w których czołowi gracze wycofują się z dużych turniejów, podając za powód przemęczenie. Rozłożenie imprezy na 12 dni gwarantuje, że zawodnicy nie będą grali dzień po dniu. Gaudenzi nie ukrywa też nadziei na to, że skłoni to najlepszych tenisistów do częstszej rywalizacji w grze podwójnej. A im częściej na kortach pojawiać się będą Novak Djoković, Rafael Nadal czy Carlos Alcaraz, tym większa szansa na sprowadzenie kibiców na trybuny. W ostatecznym rozrachunku chodzi przecież o zdobycie większych pieniędzy.

Mastersy rosną w siłę i niejako będą zabierać miejsce w kalendarzu turniejom rangi ATP 250 i 500. Gaudenzi nie chce jednak zmniejszać liczby imprez, tylko doprowadzić do ich większego skupienia w dogodnych terminach. Jeśli akurat nie będzie rozgrywany żaden szlem ani Masters (a od 2025 roku poświęcone zostaną im aż 22 tygodnie), trzy turnieje niższej rangi będą odbywały się równocześnie.

Jedna wizja, dwie fazy

Możliwe, że zmiany dotyczyć będą również wieńczących sezon, prestiżowych turniejów dla najlepszych - ATP Finals i ATP Next Gen Finals. Gaudenzi wraz ze współpracownikami wpadł nawet na pomysł połączenia tych dwóch imprez. Przewinął się też temat utworzenia WTA Next Gen Finals i wspólnej imprezy dla najzdolniejszych tenisistów.

Wszystkie te zmiany stanowią pierwszą fazę projektu "One Vision". Jej głównymi beneficjentami mają zostać kibice. - Wykorzystanie naszego potencjału wymaga od nas zjednoczenia, wykorzystania nowych możliwości rozwoju i skupienia się na tym, co najważniejsze: na kibicach - powiedział Gaudnezi cytowany przez oficjalną stronę ATP. W kilku słowach: reforma rozgrywek ma uczynić je bardziej atrakcyjnymi dla osób zgromadzonych na trybunach i przed monitorami.

Druga faza projektu, będąca jeszcze w powijakach, zakłada stworzenie jednolitej struktury zarządzania w całej dyscyplinie. Aktualnie rozproszenie jest duże, bo przecież łokciami rozpychają się nie tylko ATP, WTA i ITF, ale też cztery turnieje wielkoszlemowe. W wielu kwestiach każdy sobie rzepkę skrobie.

Gaudenziemu marzy się jednak połączenie sił. - Niedawna współpraca przyniosła zachęcające rezultaty, takie jak ogłoszenie wspólnego serialu Netflix, wspólna odpowiedź na globalną pandemię czy większa spójność i dostosowanie zasad i formatu rozgrywek (decydujące sety w Wielkich Szlemach) - czytamy na oficjalnej stronie ATP.

Temat Wimbledonu i wykluczenia Rosjan i Białorusinów z rywalizacji z wiadomych przyczyn pominięto. Choć nie pasował do narracji, to najlepiej pokazuje, ile wysiłku czeka jeszcze Gaudenziego.

Zobacz też:
Hurkacz gwiazdą w Halle
Podwójna przykrość dla polskiej nadziei 

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×