Tak długiej przerwy od startów w zawodach Iga Świątek jeszcze w tym roku nie miała. Trzy tygodnie to dużo i mało. Nie chodzi bowiem tylko o odpoczynek, ale też o to, aby tenisistka jak najlepiej przygotowała się do Wimbledonu. A w przeszłości Świątek często podkreślała, że spośród wszystkich nawierzchni to właśnie trawa kryje przed nią najwięcej tajemnic.
Pomocną dłoń w celu ich rozwikłania wyciągnął po raz kolejny Wojciech Pietrzak. 61-letni internista kocha sport i z tej miłości robi rzeczy, o których innym się nawet nie śniło. W rodzinnym Michałówku zbudował siedem kortów, z czego sześć trawiastych, zdecydowanie najtrudniejszych do utrzymania.
- W tym roku już trawy nie będzie. Tutaj jest tak jak na Wimbledonie - dwa tygodnie grania, a później rok czekania. W regenerację trawy można się bawić, tylko jeśli gra się kilka godzin w tygodniu - mówił rok temu Pietrzak w wywiadzie dla Polskiej Ligi Tenisa, po tym jak zorganizował turniej dla juniorów z całego świata.
Czteroletnia tradycja
Sam nazwał swój pomysł fanaberią, lecz w tym roku młodzi tenisiści znów go odwiedzą. Turniej na kortach Pietrzaka jest zaledwie jednym z trzech, w których juniorzy mogą sprawdzić się przed Wimbledonem na tej samej nawierzchni. Zawodowcy mają takich okazji więcej, bo za organizatorami imprez ATP czy WTA stoją najczęściej potężni sponsorzy.
ZOBACZ WIDEO: Iga Świątek szczerze o marzeniach z dzieciństwa. "Nie wyobrażałam sobie siebie z trofeami"
Iga Świątek, w porównaniu do większości tenisistek z Top 10, odpuściła jednak starty w Berlinie czy Eastbourne. Do Wimbledonu woli przygotowywać się w Michałówku. To dla niej też dobra okazja, żeby spędzić czas w Polsce. Pogoda sprzyja i choć przez chwilę można odpocząć od życia na walizkach.
Świątek jest już u Pietrzaka stałym gościem. Liderka rankingu WTA przygotowuje się na prywatnych kortach doktora od 2018 roku. Efekt przyszedł bardzo szybko, bo właśnie przed czterema laty nasza tenisistka wygrała Wimbledon w kategorii juniorek.
Najlepszy tenisista wśród lekarzy
Z gościnności Pietrzaka korzystali też nasi pozostali czołowi tenisiści m.in. Kamil Majchrzak i Magdalena Fręch. Duże zainteresowanie jest zrozumiałe. To jedna z niewielu okazji do uzyskania przewagi nad zagranicznymi rywalami.
Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, ile pracy trzeba włożyć, żeby tenisiści mogli się cieszyć grą na korcie trawiastym. W wywiadzie dla "Tenis Magazynu" Pietrzak opowiadał, że do pracy przy kortach angażuje rodzinę i mieszkających w pobliżu emerytów. Każdy z sześciu kortów codziennie trzeba kosić. Do tego dochodzi praca przy wałowaniu nawierzchni i malowaniu linii.
Sam Pietrzak nie ma na to wszystko czasu. Wciąż jest czynnym lekarzem, a do tego pielęgnuje też wiele innych pasji: jeździectwo, hokej, snowboard. W żadnej z tych dyscyplin nie jest jednak mistrzem świata. A w tenisie tak. Przed laty uzyskał ten tytuł, pokonując kolegów po fachu.
Zmiana na plus
Uczucie, jakim Pietrzak darzy tenis, może zaowocować jednak znacznie większymi sukcesami. W nadchodzącym wielkimi krokami Wimbledonie Iga Świątek zostanie rozstawiona z numerem 1. Polka przystąpi do turnieju jako tenisistka niepokonana od 35 spotkań i faworytka do zdobycia głównej nagrody.
W zeszłych latach problem dla Świątek stanowiły zmiany warunków, w jakich odbywały się kolejne turnieje. Zmiany klimatu czy nawierzchni potrafiły ją wytrącić z właściwego rytmu. Ten sezon jest jednak inny. Polka wygrała w suchym Indian Wells i wilgotnym Miami, po czym doskonale odnalazła się na europejskiej mączce.
W miękkim lądowaniu na trawie nieoceniona będzie pomoc Wojciecha Pietrzaka. Ewentualny sukces jak zwykle będzie mieć wielu ojców, lecz rzeczywiste zasługi niewątpliwie będą właśnie po stronie lekarza z Michałówka.
Zobacz też:
Legendarna tenisistka przekazała radosną nowinę
"Na jej miejscu...". Radwańska radzi Świątek