Iga Świątek wprost komentuje zachowanie tenisistów ze światowej czołówki. "To niekonsekwentne"

Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek

- Nie wyobrażałam sobie, że wojna może być tak blisko - Iga Świątek nie ukrywa swojego zaangażowania w pomoc w trakcie tragedii, jaka spotyka Ukraińców. Charytatywne mecze w Krakowie są tego dowodem.

W tym artykule dowiesz się o:

W krakowskiej Tauron Arenie zmierzą się dwie najlepsze polskie tenisistki w historii Iga Świątek i Agnieszka Radwańska. Mają rozegrać jeden set meczu singlowego. Wydarzeniem dla krakowskich kibiców będzie też spotkanie miksta, w którym zagrają Serhij Stachowski z Agnieszką Radwańską i Martyn Pawelski z Igą Świątek. Pieniądze zebrane podczas wydarzenia będą przekazane ukraińskiej młodzieży, której warunki rozwoju znacznie się ograniczyły po barbarzyńskiej agresji Rosji na sąsiadów.

- To inicjatywa, do której podchodziłam bardzo emocjonalnie. Zależało mi, żebyśmy mogli się tu spotkać. Ale to nie tylko moja zasługa. Mój zespół ciężko pracował, gdy grałam turnieje i skupiałam się na swoich zadaniach. Teraz widzę efekt starań teamu i bardzo mnie to onieśmiela. Cieszę się przede wszystkim, że robimy to w słusznej sprawie i będziemy mogli przekazać fundusze na trzy fundacje, które pomogą młodzież z Ukrainy. Jak mogliście posłuchać podczas moich pomeczowych wypowiedzi, to dla mnie bardzo ważne. Spędzam czas na kilku kontynentach, dużo podróżuję za granicą i kiedy przyjeżdżam do Polski, widzę, jak wiele się zmieniło. Mam nadzieję, że jakakolwiek cząstka tego, co tutaj robimy, będzie miała swoje znaczenie - wyznała liderka rankingu WTA i pomysłodawczyni przedsięwzięcia.

Niezależnie od wydarzeń w Ukrainie, motywacja Polki do zorganizowania wydarzenia "Iga Świątek i Przyjaciele dla Ukrainy" utrzymywała się cały czas na tym samym wysokim poziome. Choćby dlatego, że za granicą coraz rzadziej i z mniejszym zaangażowaniem przekazuje się informacje o wojnie.

- Pamięć społeczna przygasła. Cały czas staram się śledzić informacje z Ukrainy. To było wymagające, szczególnie podczas turniejów, bo nie czułam się zbyt dobrze z tym, co do mnie dochodziło. Nakład emocjonalny był bardzo duży. Zwłaszcza po Wimbledonie miałam trochę przerwy i mogłam docenić to wszystko, co robimy dzięki temu wydarzeniu - zaznaczyła Iga.

I dodała: - Nie wyobrażałam sobie, że wojna może być tak blisko. Urodziłam się w takich czasach, że nasza część Europy była już dość spokojna. Na początku racjonalna ocena tego wszystkiego była dla mnie bardzo wymagająca.

Polka odniosła się też do zachowania tenisistek z czołówki rankingu WTA. Wiele z nich zdjęło niebiesko-żółte wstążki, z którymi w lutym zagrało dwa czy trzy mecze.

- To niekonsekwentne - wprost przyznała Iga. - Jednak skupiam się na tym, co ja mogę zrobić i jakie wartości mogę przekazywać. Wstążka pozostała ze mną i zostanie nadal. Dla mnie wypowiedzi po meczach są platformą do podzielenia się tym, co chcę przekazać. Wiem, że wielu zawodników nie chce się wypowiadać na te tematy, ale każdy z nas ma wolny wybór. Każdy może zdecydować, czy chce się podzielić swoimi przemyśleniami, czy zostawić je dla siebie. To też szanuję. Ja również nie wypowiadam się we wszystkich kwestiach, z którymi mierzymy się w codziennym życiu.

Dawid Góra, dziennikarz WP SportoweFakty z Krakowa

Zmagania w BNP Paribas Poland Open czas zacząć. Pięć Polek na starcie eliminacji >>
Nerwy ze stali faworytów w Gstaad. Dominic Thiem z najlepszym wynikiem od 14 miesięcy >>