W ramach zawodów Western & Southern Open 2022 Hubert Hurkacz (ATP 10) został rozstawiony z ósmym numerem i w I rundzie otrzymał wolny los. Jego przeciwnikiem w drugiej fazie został John Isner (ATP 50), z którym we wtorek bez powodzenia startował w turnieju debla. Polak i Amerykanin znają się doskonale. Na światowych kortach spotkali się po raz trzeci i znów ze zwycięstwa cieszył się doświadczony reprezentant USA. Po dwóch godzinach i 32 minutach wygrał on 7:6(5), 6:7(5), 6:2.
Przebieg spotkania nie był zaskoczeniem. Obaj panowie potrafią znakomicie serwować i często korzystali z tego atutu. Sporym wyzwaniem było nie tyle wypracowanie break pointów, co doprowadzenie do stanu równowagi. Jako pierwszy dokonał tego w piątym gemie 25-latek z Wrocławia, jednak Isner wygrał podanie do 40.
Role się odwróciły w ósmym gemie. Amerykanin podjął wówczas decyzję o zaatakowaniu returnem słabszego podania przeciwnika. Hurkacz jednak wytrzymał napór 37-latka z Greensboro i teraz to on utrzymał serwis do 40. Ponieważ po 12 gemach ciągle nie było żadnego przełamania, losy premierowej odsłony rozstrzygnęły się w tie-breaku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisistka rozczuliła fanów. Pokazała wyjątkowy trening
13. gema obaj tenisiści rozpoczęli od serii asów serwisowych. Przy stanie 3-2 doszło do pierwszego mini breaka, bowiem Isner posłał znakomity bekhendowy return po linii. Po zmianie stron Amerykanin skontrował szarżującego do siatki Hurkacza i powiększył przewagę do trzech punktów (5-2). Reprezentant gospodarzy nie zmarnował wielkiej szansy. Natychmiast wypracował cztery piłki setowe, ale przy pierwszej popełnił błąd z bekhendu. Przy wyniku 6-3 dla Amerykanina gra została przerwana, ponieważ zasłabł jeden z chłopców do podawania piłek. Po udzieleniu mu pomocy mecz wznowiono, a Polak obronił dwa kolejne setbole. Przy czwartym Isner w końcu dopiął swego, zmuszając przeciwnika do błędu mocnym forhendem na bekhend.
Amerykanin starał się pójść za ciosem na początku drugiej odsłony. Hurkacz wygrał jednak podanie do 40 w pierwszym gemie. Potem Polak miał problemy przy stanie po 3, lecz ponownie wyszedł z opresji. Po zmianie stron "Hubi" zdobył dwa punkty przy podaniu Isnera, jednak ten wygrał serwis ze stanu 0-30 i doprowadził do remisu w secie.
Przy wyniku po 4 w drugiej partii reprezentant USA posłał parę kapitalnych returnów i wypracował pierwsze w meczu break pointy. Miał wielką szansę, aby je wykorzystać, ponieważ Hurkacz nie trafił pierwszym podaniem. Przełamania zdobyć się wówczas nie udało, bowiem Polak najpierw wygrał dłuższą wymianę, a następnie posłał dobry drugi serwis. Nasz tenisista z wielkim trudem wysunął się na 5:4.
Po zmianie stron Hurkacz był dwie piłki od wygrania seta, lecz po mocnych podaniach przeciwnika nic nie mógł zrobić. Po chwili Isner zaatakował na returnie, prowadził w gemie 30-15, lecz popełnił parę prostych błędów i nie zdołał wypracować break pointów. Ponieważ w drugiej odsłonie przełamań również nie było, rozstrzygający okazał się tie-break.
Już pierwszy punkt 13. gema przyniósł Isnerowi mini przełamanie, ale odpowiedź Hurkacza była błyskawiczna. Po niewymuszonym błędzie rywala to Polak wysunął się na prowadzenie i natychmiast dołożył dwa serwisy (4-1). Gdy po zmianie stron wrocławianin posłał dwa asy, miał trzy kolejne piłki setowe. Amerykanin obronił dwie z nich mocnym podaniem. Przy trzeciej doszło do wymiany, w wyniku której tenisista gospodarzy posłał piłkę w aut i to 10. gracz świata cieszył się z wygranego seta, pierwszego w rywalizacji z mierzącym 208 cm zawodnikiem.
Po dwóch godzinach walki obaj panowie odczuwali zmęczenie. Swoje zrobiła również upalna pogoda. Isner starał się oszczędzać siły i nie poruszał się dobrze po korcie. Mimo tego utrzymał podanie w pierwszym gemie, a po zmianie stron wypracował dwa break pointy po podwójnym błędzie rywala. To wówczas doszło do jedynego w meczu przełamania. Hurkacz posłał mocny serwis, ale wprost na rakietę Amerykanina, który kapitalnym returnem po linii zaskoczył wrocławianina.
Przełamanie nie oznaczało jeszcze zwycięstwa Isnera. Już w trzecim gemie Polak miał okazję na powrót do gry (jedyną w całym spotkaniu). Przy break poincie nic jednak nie mógł zrobić, bowiem Amerykanin zaserwował asa, a po chwili prowadził już 3:0. Po potwierdzeniu przewagi przełamania reprezentant USA mógł skupić się na własnym serwisie. W ósmym gemie Hurkacz sprezentował mu piłkę meczową podwójnym błędem. "Big John" wykorzystał ją, kończąc wymianę przy siatce forhendowym minięciem.
W ciągu trzech setów Isner posłał 18 asów, popełnił cztery podwójne błędy, skończył 36 piłek i miał 47 pomyłek. Natomiast Hurkacz zanotował 14 asów, trzy podwójne błędy, 27 wygrywających uderzeń i 24 błędy własne. Ostatecznie jednak to Amerykanin zdobył więcej punktów (111-105) i postarał się o jedyne w meczu przełamania.
Isner po raz trzeci w karierze okazał się lepszy od Hurkacza i dzięki temu ma szansę utrzymać pozycję w Top 50 (grozi mu wypadnięcie z tego grona po 13 latach). Najpierw pokonał naszego reprezentanta w 2019 roku w Waszyngtonie, a w sezonie 2020 dołożył zwycięstwo w Cincinnati. We wtorek znów wygrał z Polakiem na kortach twardych w stanie Ohio i dzięki temu awansował do III rundy. Jego przeciwnikiem będzie na tym etapie jeden z rodaków, Frances Tiafoe lub Sebastian Korda.
Po bardzo dobrym występie w Montrealu (finał singla, półfinał debla) Hurkacz nie odniósł godnych uwagi rezultatów w Cincinnati. Nasz reprezentant na pewno miał prawo odczuwać zmęczenie po starcie w Kanadzie. Teraz będzie miał kilka dni, aby się zregenerować, a następnie poleci do Nowego Jorku, gdzie 29 sierpnia rozpocznie się wielkoszlemowy US Open 2022.
Western & Southern Open, Cincinnati (USA)
ATP Masters 1000, kort twardy, pula nagród 6,280 mln dolarów
środa, 17 sierpnia
II runda gry pojedynczej:
John Isner (USA) - Hubert Hurkacz (Polska, 8) 7:6(5), 6:7(5), 6:2
Czytaj także:
Serena Williams rozbita przez mistrzynię US Open
Mocny start faworytów w Cincinnati. Wymarzony debiut 19-latka