Dawid Góra: Iga Świątek doprowadziła rywalkę do wściekłości [OPINIA]

Getty Images / Sarah Stier / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Sarah Stier / Na zdjęciu: Iga Świątek

Dziwny był to mecz. Iga Świątek i Jessica Pegula zapewniły nam rejs tenisowym okrętem po wzburzonych falach. Triumf za triumfem przy serwisie rywalki był na porządku dziennym. Najważniejsze, że to Polka wygrała wojnę nerwów.

Pegula nieczęsto się denerwuje, nieczęsto pokazuje swoją psychiczną niemoc podczas meczów. Tymczasem w końcówce drugiego seta, po przegranym gemie, wściekła posłała piłkę w publiczność. I to własną, bo przecież grała jako reprezentantka miejscowych amerykańskich kibiców.

Iga denerwowała ją stabilnością w grze. Może nie było jej wiele - jak wspominałem to był dziwny mecz - ale zdecydowanie więcej u Igi niż u Amerykanki. Mało było spektakularnych wymian, mało było wybitnego tenisa. Ale Iga, mimo wielu niedokładnych uderzeń (często znów w forhendzie, z którym na tym turnieju ma spory problem), grała swoje. Czasem zmuszała rywalkę do błędów, czasem nie musiała tego robić, aby zdobyć kolejne punkty. Jednak pewność siebie i spory spokój (jak na ten mecz) wystarczyły, aby raz za razem wpuszczać Pegulę na miny.

Huśtawka przełamań pod koniec drugiego seta skutkowała zniecierpliwieniem, coraz bardziej aktorskimi minami, a wreszcie krzykiem Amerykanki. Jej frustracja narastała, a Polka zyskiwała coraz więcej spokoju. I w tym spotkaniu jakość Polki, sama w sobie, wystarczyła.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

Nie wyprowadziło jej z błędu również ostrzeżenie, które dostała od sędziego po tym, kiedy poszła szybko przetrzeć ręcznikiem twarz i ramiona. Polka nie rozumiała, dlaczego arbiter ma z tym problem, ale okazało się, że jej przeciwniczka była już gotowa do podania, a zachowanie Świątek mogło wybić ją z rytmu. Iga przegrała następną piłkę, potem odpoczywając rzuciła do sędziego: "Pokaż mi taki przepis!", ale szybko złapała równowagę i wróciła do gry. Do gry może dość przewidywalnej, ale za to na stałym poziomie. Taka postawa kruszyła rywalkę coraz bardziej.

To kolejny mecz z dużymi nerwami w tle, który Iga zwyciężyła. I mimo mnóstwa błędów rywalki, tylko sobie może zawdzięczać triumf.

To spotkanie, które może się okazać kluczowe w drodze po finał US Open. Każde takie zwycięstwo daje kilka "punktów do wiary" we własne umiejętności, a przede wszystkim umiejętność przetrwania trudnych momentów i rozstrzygnięcia "falującego" meczu na swoją korzyść.

I choć nocna konfrontacja mogła się podobać tylko prawdziwym koneserom tenisa, nie mam nic przeciwko temu, aby kolejne wyglądały tak samo. Byle kończyły się wynikiem na korzyść Igi.

Źródło artykułu: