- Grała tak, jakby była nie z tego świata. Udowodniła, dlaczego jest teraz zdecydowanie najlepszą zawodniczką w rankingu - stwierdziła po niedzielnym finale WTA 500 w San Diego Donna Vekić.
Iga w finale (6:3, 3:6, 6:0) zaczarowała kort. Jej doskonałe piłki zachwycały nie tylko samą publiczność - wielokrotnie dostawała brawa na stojąco od Darii Abramowicz, Tomasza Wiktorowskiego i Macieja Ryszczuka, swojego teamu, który przez cały mecz wydawał się nie mieć wątpliwości, kto odniesie ostateczny triumf. Był nawet moment, w którym sama Chorwatka biła brawo Polce.
Iga po przeziębieniu, które dokuczało jej w czeskiej Ostrawie, nabrała jakby nowej siły. Gra bez uporczywego problemu sprawiała jej jeszcze większą przyjemność. A przynajmniej tak to wyglądało na korcie.
- Na pewno kluczowe było dostosowanie się i skupienie na właściwych rzeczach. Czułam, że są pewne przeszkody, z którymi muszę się zmierzyć, ale jednocześnie nie chciałam tracić energii na analizowanie tego. Z dnia na dzień czułam się lepiej (...). Rozwiązałam problem, z czego jestem naprawdę dumna. Czuję, że za mną zacięte mecze, w końcu wpadłam na pomysł, że to wszystko mogę zrobić inaczej, a moja taktyka zadziałała - przyznała Iga po niedzielnym finale.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
To nie kokieteria. Dokładnie takie wrażenie można było odnieść oglądając nocny mecz. A to tylko oznacza, że Iga staje się rywalką samą dla siebie. Ona nie tylko wygrywa z przeciwniczkami, ale mimo olbrzymiej przewagi w rankingu WTA, wciąż podwyższa swój poziom.
W spotkaniu z Chorwatką, mimo że wygrywała już 5:0 w ostatnim secie, wciąż była w pełni skupiona. Nie dawała sobie nawet odrobiny swobody. Dynamika, dokładność, gotowość na returny - zachowanie Igi nie pozwalało mieć jakichkolwiek wątpliwości co do możliwości i zamiarów Igi - niepotrzebnie nie odda nawet jednego gema.
Zmęczenie Chorwatki po półfinale, który musiała kończyć tego samego dnia, na pewno miało przełożenie na jej postawę w ostatecznym pojedynku. Jednak każdy, kto widział finał, nie powinien mieć wątpliwości, że tego meczu nie przegrała Vekić, lecz zdecydowanie zwyciężyła Świątek.
Konfrontacja była reklamą kobiecego tenisa. Przed WTA Finals ta dyscyplina sportu nie mogła otrzymać lepszej.
Dawid Góra, WP SportoweFakty