Iga Świątek znów zaprezentowała się z dobrej strony. Pokonała Coco Gauff 6:3, 6:0 i mogła cieszyć się z awansu do półfinału WTA Finals. - Wydawałoby się, że ten mecz nie ma znaczącej stawki, ale ja uważam inaczej. Był bardzo ważny, a choć wynik wygląda bardzo gładko, tak gładko do końca nie było, zwłaszcza w pierwszym secie - powiedział trener polskiej tenisistki Tomasz Wiktorowski w rozmowie ze sport.pl.
Następnie spostrzegł, że w drugim secie Iga miała już kontrolę, zauważając raz jeszcze, że w "pierwszej partii trzeba było powalczyć na równo, a Iga nie ustrzegła się kilku błędów".
Nawiązał również do kibiców - w końcu pojawiło się ich naprawdę sporo. - Dobrze, że ta hala wypełniła się większą liczbą kibiców. To dobry znak dla organizatorów przed kolejnym meczami - ocenił szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: Zawieszenie Świerczoka. "Został potraktowany okrutnie"
Świątek miała pewny awans do półfinału już przed tym meczem, ale mimo to - jak uważa Wiktorowski - nie było problemu ze zmotywowaniem zawodniczki. Raszynianka zauważała natomiast, że było to większym wyzwaniem niż zazwyczaj.
- Pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji, że mogłabym przegrać i nic by się nie wydarzyło. Starałam się wykonywać tę samą robotę, co zawsze. Gdybym uznała, że mecz jest nieważny, to mogłabym wypaść z rytmu. Nie chciałam do tego dopuścić. Trudniej było się zmotywować, ale wiedziałam, że jak wyjdę na kort, to zapomnę o pewnych rzeczach - tłumaczyła przed kamerami Canal Plus.
Do półfinałowej konfrontacji Igi Świątek z Aryną Sabalenką w ramach WTA Finals dojdzie w nocy z niedzieli na poniedziałek o godz. 2:00 czasu polskiego.
Czytaj także:
> Wszystko już jasne! Oto pary półfinałowe WTA Finals
> Niesamowita dominacja Igi Świątek. To robi wrażenie!