Przypomnijmy, że przed rokiem doszło do potwornego zamieszania z Serbem w roli głównej, które zakończyło się odebraniem mu wizy i nałożeniem zakazu wjazdu do Australii na trzy lata.
Novak Djoković pojawił się wtedy na miejscu, ale w turnieju nie zagrał. Co więcej, został deportowany z kraju na dzień przed startem. Wszystko przez to, że nie był zaszczepiony przeciwko COVID-19.
Minister Alex Hawke był wtedy bezwzględny i nie zrobił "wyjątku" dla Djokovicia, o którym spekulowano.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!
Teraz jednak w Australii dużo się zmieniło, tak w rządzie, jak i w regulacjach dotyczących wjazdu do kraju. Te znacznie złagodzono. Najważniejszy punkt jest taki, że nie trzeba już być zaszczepionym.
"The Guardian" informuje z kolei, że następca Hawke'a Andrew Giles uchylił zakaz nałożony na Serba, który jest aktualnym liderem rankingu ATP, co otwiera mu drzwi do powrotu.
Czy sam zawodnik może potwierdzić te rewelacje? Djoković został o to zapytany podczas turnieju ATP Finals, który rozgrywany jest obecnie w Turynie. Odpowiedział krótko. - Czekamy - przyznał. - Komunikuję się z rządem Australii. To wszystko, co mogę teraz powiedzieć.
Australian Open 2023 rozpocznie się w poniedziałek 16 stycznia i potrwa do niedzieli, 29 stycznia. Przed rokiem z triumfów cieszyć mogli się Rafael Nadal wśród panów i Ashleigh Barty wśród pań.
Djoković w Melbourne triumfował dziewięciokrotnie. Po raz pierwszy z wygranej w tym miejscu cieszyć mógł się w 2008 roku. Co ciekawe ostatnia deportacja nie pozwoliła mu na kontynuowanie swojej znakomitej serii. W Australian Open był niepokonany od 2019 roku.
Zobacz także:
Duży awans Urszuli Radwańskiej. Iga Świątek kolejny tydzień na tronie
Takie zdjęcia to rzadkość! Świątek pochwaliła się rajskimi wakacjami