Po dwóch setach Hubert Hurkacz prowadził z Denisem Shapovalovem 2:0. Wydawało się, że awans naszego tenisisty do kolejnej rundy jest niezagrożony. Jednak nic bardziej mylnego, Kanadyjczyk zaczął grać zdecydowanie lepiej i wygrał kolejne dwie partie. W decydującej odsłonie tego pojedynku więcej zimnej krwi zachował Polak i ostatecznie to on gra dalej.
- Cieszę się bardzo z tego zwycięstwa. Był to bardzo ciężki mecz z Denisem Shapovalovem. Pierwsze dwa sety były wyrównane i poszły po mojej stronie - mówił nam Hurkacz.
Gorzej układały się kolejne partie. Shapovalov najpierw rozbił naszego tenisistę (6:1), a następnie uzyskał tylko jedno przełamanie, które jednak przyniosło mu wygraną w czwartym secie.
ZOBACZ WIDEO: Odważna kreacja Ewy Brodnickiej. "Szalejesz"
- W trzecim i czwartym Denis zaczął grać agresywniej. Ja nie miałem do końca rytmu na swoim serwisie. Przez to też nie było mi łatwo utrzymać własnych podań. Musiałem walczyć na jego gemach serwisowych, żeby spróbować odrabiać straty - ocenił Polak.
Najlepszy polski tenisista był świadomy, że w decydującej odsłonie tego pojedynku musi zagrać zdecydowanie lepiej niż w dwóch poprzednich. Ponadto zdradził, jaki miał plan na tego seta, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
- Wiedziałem, że w piątym secie muszę wejść na wyższy poziom. Ten serwis musiał lepiej funkcjonować, abym mógł wygrać to spotkanie. Cały czas czekałem na swoje szanse na returnie i w końcu ją zdobyłem - wyznał i na sam koniec podziękował za wsparcie.
O awans do ćwierćfinału Hurkacz powalczy w niedzielę. Po drugiej stronie siatki stanie Sebastian Korda, 31. tenisista rankingu ATP. Amerykanin notuje bardzo dobry początek sezonu. W Adelajdzie doszedł do finału, gdzie przegrał po ponad trzygodzinnej rywalizacji z Novakiem Djokoviciem. W Melbourne natomiast wyeliminował już m.in. zeszłorocznego finalistę, Daniła Miedwiediewa.