W czasach juniorskich spędzał mnóstwo czasu z Hubertem Hurkaczem i Kamilem Majchrzakiem. Przyjaźń przetrwała, ale każdy z nich poszedł w swoją stronę. Jan Zieliński zdecydował się po skończeniu liceum w Polsce wyjechać do USA na uniwersytet. Była to ryzykowna decyzja, bo w tym czasie jego rówieśnicy szlifowali już doświadczenie na poziomie ITF i ATP.
Pochodzący z Warszawy tenisista ukończył uniwersytet w Georgii i musiał podjąć decyzję: singiel czy debel? Wyniki sprawiły, że postawił na grę podwójną. Długi czas występował w turniejach rangi ATP Challenger z Szymonem Walkowem.
Pomocna dłoń
Przełom nastąpił w momencie, kiedy Hurkacz zgodził się na pojedyncze występy w deblu, żeby pomóc rodakom. Z Walkowem zagrał w Rolandzie Garrosie i US Open, a z Zielińskim w mniejszym turnieju w Metz. Polacy zdobyli tytuł (Hurkacz nawet mógł pochwalić się dubletem, bo zwyciężył też w singlu - przyp. red.), a dla deblisty był to skok w rankingu. Zbliżył się znacznie do Top 100, dzięki czemu łatwiej mu było o starty w lepszych imprezach.
ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!
Przełomowy okazał się marzec 2022. Wtedy po raz pierwszy zagrał z Hugo Nysem i wspólnie wygrali Challengera w Roseto Degli Abruzzi, a chwilę później dostali się do ATP w Marakeszu, gdzie dotarli do finału i zdecydowali się na współpracę, która trwa do dziś.
Recepta na sukces? Inwestycja w siebie
Zieliński już od 2020 roku pracował z Mariuszem Fyrstenbergiem. Choć były utytułowany deblista współpracował wtedy z zagraniczną parą, pełnił rolę konsultanta, z Polakiem trenował raz w tygodniu, przekazując mu wiedzę.
O dobrej dyspozycji fizycznej Zielińskiego świadczyć może też to, co się wydarzyło w ubiegłorocznych mistrzostwach Polski w Bytomiu. Zieliński postanowił wystartować w singlu, ale drabinkę miał bardzo trudną. Los postawił na jego drodze Maksa Kaśnikowskiego, Kacpra Żuka, a w finale Daniela Michalskiego. Kiedy nie układa się treningów stricte pod grę pojedynczą, nie jest łatwo utrzymać się na fali. Mimo to dzień po dniu wygrywał wyczerpujące spotkania, żartując, że to wszystko zasługa śniadań, które przygotowywała mu dziewczyna. Ostatecznie został wicemistrzem w singlu i mistrzem w deblu.
Legendarne wsparcie
W Melbourne 26-letniemu Zielińskiemu towarzyszy wspomniana partnerka, a także Fyrstenberg. Kapitan reprezentacji Polski jest trenerem Polaka, ale także Wesleya Koolhofa, lidera rankingu ATP deblowego. Wspiera na miejscu więc obie pary, a dylemat może mieć tylko w finale, jeżeli zawitają do niego obaj podopieczni.
Na trybunach jest też zawsze Łukasz Kubot, z którym Zieliński miał okazję grać w Pucharze Davisa. Mecz w Kaliszu przeciwko Salwadorowi był pewnie jednym z niewielu momentów, kiedy deblista z Warszawy się stresował. Mówił później, że grał obok legendy i chciał po prostu zaprezentować się z jak najlepszej strony. Kubot ciągle jest czynnym zawodnikiem, ale lubi dzielić się swoją wiedzą. A dobre rady Zieliński chłonie jak gąbka.
Wygranie turnieju wielkoszlemowego jest jednym z celów Polaka. Podobnie jak zostanie najlepszym deblistą na świecie. Jego ranking, dokonania i umiejętności stale rosną, a półfinał Australian Open jest tego idealnym przykładem. Kto wie, może za kilka dni przebije osiągnięcie swojego trenera. Fyrstenberg był "tylko" finalistą szlema.
Zieliński i Nys o finał zagrają z duetem Jeremy Chardy / Fabrice Martin. Mecz ten zostanie rozegrany w czwartek.
Czytaj też:
Ależ gra Polaka na Australian Open! "Punkt meczu" [WIDEO]
Dawna mistrzyni Australian Open idzie jak burza. Odprawiła Pegulę i jest w półfinale