Po meczu ćwierćfinałowym Srdjan Djoković, ojciec byłego lidera rankingu ATP, wywołał niemały skandal. Jego syn mierzył się z Rosjaninem Andriejem Rublowem i wygrał w trzech setach. Jednak większą uwagę przyciągnęły sprawy pozasportowe.
Po meczu Srdjan Djoković został przyłapany podczas tzw. wiecu proputinowskiego. Na nim Serbowie oraz Rosjanie wspólnie wyrażali poparcie dla działań Władimira Putina. Ojciec zawodnika pozował z osobami ubranymi w koszulki z charakterystycznym "Z" - symbolem rosyjskiej agresji.
Djoković miał mówić "Niech żyją Rosjanie" i wznosić toast "Żivjeli!". Całą sytuację możesz zobaczyć na dole artykułu. Skandal odbił się echem na całym świecie. Na tyle, że tata tenisisty sobotni półfinał syna w Australian Open oglądał z domu.
Ten skomentował sytuację na konferencji prasowej. - Nie miał na celu wspierania żadnych działań wojennych - powiedział Novak Djoković. - To niefortunna interpretacja tego, co się zdarzyło - dodał.
Sam tenisista dodał jednak, że nie jest zły na swojego ojca. Uważa, że został wykorzystany przez rosyjskich kibiców.
- Wokół było wiele serbskich flag. Tak pomyślał. Sądził, że robił sobie zdjęcie z kimś z Serbii i to tyle - stwierdził serbski tenisista, który w niedzielnym finale zmierzy się ze Stefanosem Tsitsipasem.
This is…quite a mess for the #AusOpen, to say the least.
— Ben Rothenberg (@BenRothenberg) January 26, 2023
Srdjan Djokovic posing with the pro-Putin rally last night just outside Rod Laver Arena.
The levels of security breakdowns that allowed for this are staggering.
Story/video via @jamesgraysport:https://t.co/L4gtaKKNP6 pic.twitter.com/qnOx3MGYqB
Czytaj więcej:
Te słowa niosą się po sieci. Tak Świątek podsumowała wynik Linette
ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!