Ekspert od tenisa o zachowaniu Ukrainki. "Potrzeba więcej takich manifestów"

Getty Images / Na zdjęciu: Marta Kostiuk
Getty Images / Na zdjęciu: Marta Kostiuk

- Nie jestem zaskoczony jej zachowaniem. Wszyscy wiemy, jakie ma podejście Marta Kostiuk do sprawy - mówi nam komentator Canal+ Bartosz Ignacik o głośnym geście ukraińskiej zawodniczki. Obawia się też o losy Wimbledonu.

Marta Kostiuk, 40. zawodniczka w rankingu kobiecego tenisa, przeżywała w niedzielę wielkie chwile. Ukrainka wygrała turniej WTA 250 w Austin i było to jej pierwsze zwycięstwo w zawodowym tourze. Po ostatniej akcji Kostiuk długo celebrowała triumf. Miał on bowiem dodatkowe znaczenie, gdyż został odniesiony nad Rosjanką Warwarą Graczewą.

Graczewa dość szybko zaczęła się pakować, a Kostiuk nie podała jej ręki. Za mecz podziękowała tylko sędziemu. Ukrainka po ataku zbrojnym Rosji i Białorusi na jej kraj ma jasne stanowisko wobec zawodniczek z państw agresora.

Zerwała z nimi wszystkie kontakty. Gdy rywalizuje z Rosjankami i Białorusinkami, to po meczu nie podaje im ręki. - Nie mówię im nawet cześć - powiedziała dziennikarzowi Reutersa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!

- W pełni popieram takie manifesty - ocenia jej zachowanie Bartosz Ignacik, komentator tenisa w Canal+ Sport. - I nie jestem zaskoczony jej zachowaniem. Wszyscy wiemy, jakie ma podejście Marta Kostiuk do sprawy. Tego rodzaju manifesty powinny być coraz częstsze - podkreśla ekspert.

Nasz rozmówca zwraca też uwagę na inną istotną kwestię, która dotyczy tegorocznego turnieju w Wielkim Szlemie na Wimbledonie. Rok temu Rosjanie i Białorusini nie mogli brać udziału w brytyjskich zawodach. Organizatorzy zakazali im występów. Sprawa stanęła na ostrzu noża, naciski na Anglików wywierały tenisowe - męska i żeńska (ATP i WTA) - organizacje. Ci nie zmienili stanowiska, więc za karę ogłoszono, że punkty zyskane w Londynie nie będą zaliczane do rankingów (właśnie ATP i WTA).

- No a teraz WTA i ATP proszą organizatorów Wimbledonu o dopuszczenie Rosjan i Białorusinów do gry. Nie wyobrażam sobie sytuacji, a może do niej dojść, że na przykład Rosjanin czy Rosjanka po wygraniu turnieju będzie otrzymywać trofeum od rodziny królewskiej, bo tak się dzieje zgodnie z tradycją. Trudno to po prostu pojąć - podkreśla Ignacik.

Tymczasem kandydatów do wygrania Wimbledonu spośród Rosjan i Białorusinów znaleźć łatwo. Można wymienić m.in. Arynę Sabalenkę i Daniiła Miedwiediewa, którzy potrafią bardzo dobrze grać na nawierzchni trawiastej.

Nasz rozmówca podkreśla, że WTA i ATP bardzo źle czynią, dopuszczając Rosjan i Białorusinów do rywalizacji choćby pod neutralną flagą. Według Ignacika zawodnicy z tych państw powinni otrzymywać przepustki do turniejów tylko w wyjątkowych sytuacjach.

- Tylko Daria Kasatkina oficjalnie powiedziała, że protestuje przeciwko wojnie. Wiedziała, że nie ma powrotu do Rosji, ale jasno wyraziła swoje stanowisko, co się ceni. Jeśli ktoś poszedłby w podobnym kierunku i oświadczył na piśmie, to powinien zostać dopuszczony do udziału w turniejach - ocenia Ignacik.

Tymczasem Marta Kostiuk po ostatnim sukcesie w Austin przesunęła się na 40. pozycję w rankingu WTA. Zawodniczka zapisała się także w pamięci polskich kibiców, kiedy podczas Rolanda Garrosa 2021 stoczyła pasjonujący bój z Igą Świątek. Wówczas to nasza zawodniczka okazała się lepsza, wygrywając 6:3, 6:4.

Dawid Franek, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Wimbledon z Rosjanami i Białorusinami? Rząd naciska