Po nieudanych eliminacjach Magdalena Fręch (WTA 106) dostała się do głównej drabinki jako "szczęśliwa przegrana" i wykorzystała szansę. W I rundzie łodzianka wygrała z Belgijką Maryną Zaniewską, dzięki czemu wywalczyła prawo gry z Ons Jabeur (WTA 4). Finalistka Wimbledonu i US Open 2022 powróciła do touru po dwumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją kolana. Po godzinie i 43 minutach ze zwycięstwa 4:6, 6:4, 6:1 w sobotni wieczór cieszyła się faworytka.
Fręch nie przestraszyła się wyżej notowanej rywalki i dobrze czuła się na głównej arenie Indian Wells Tennis Garden. Na początku premierowej odsłony podawała na wysokim poziomie i uniknęła kłopotów. Gemy serwisowe Jabeur były bardziej wyrównane i widać było, że Tunezyjka miała przerwę od tenisa. Potrzebowała czasu, aby złapać swój rytm, a to zwiastowało emocje w końcowej fazie pierwszego seta.
Nierówna gra i katastrofa Jabeur
Do premierowego przełamania doszło w ósmym gemie. Fręch znakomicie popracowała na returnie i skorzystała z niedobrych wyborów rywalki. 25-latka z Łodzi wypracowała break pointa, a po chwili Jabeur posłała forhend w aut. Przy stanie 5:3 Polka podawała po zwycięstwo w secie, ale Tunezyjka zagrała kilka świetnych returnów i miała okazje na powrót do gry. Przy czwartej doprowadziła do przełamania powrotnego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan
Gdy wydawało się, że czwarta rakieta świata doprowadzi do wyrównania stanu partii otwarcia na po 5, nastąpiła katastrofa. Jabeur zmarnowała trzy kolejne okazje na gema i zrobiła się równowaga. Po chwili Fręch zdobyła kolejny punkt i miała piłkę setową przy serwisie rywalki. Wówczas doszło do dłuższej wymiany, w wyniku której faworytka spotkania posłała piłkę daleko w aut i przegrała seta.
Jabeur wiedziała, że musi się poprawić, jeśli chce uzyskać korzystny rezultat. W premierowej odsłonie podejmowała większe ryzyko od przeciwniczki, ale efekty nie były zadowalające. Tunezyjka skończyła 12 piłek, ale i miała aż 18 niewymuszonych błędów. Fręch wykonywała ciężką pracę na korcie i walczyła o każdy punkt. Nie miała imponującej liczby winnerów (zaledwie 3) i rzadziej się myliła (siedem błędów własnych).
Świetna odpowiedź czwartej rakiety świata
W drugim secie jako pierwsza do ataku ruszyła Jabeur. W trzecim gemie Tunezyjka bezwzględnie wykorzystała słabsze podanie rywalki i pięknym returnem zdobyła przełamanie na 2:1. Po zmianie stron powtórzyła się jednak sytuacja znana z poprzedniej części pojedynku. Turniejowa "czwórka", mimo wysokiego prowadzenia w gemie, w łatwy sposób oddała serwis i na tablicy wyników było po 2.
Kolejne gemy pewnie padły łupem podających i dopiero przy stanie po 4 Fręch znalazła się w tarapatach. Polka podarowała przeciwniczce parę punktów i musiała bronić dwóch break pointów. Przy drugim Jabeur natychmiast przejęła inicjatywę po returnie i świetnym forhendem skończyła wymianę. Po zmianie stron szybko wypracowała dwie piłki setowe. Przy pierwszej poszła do przodu i forhendem zmusiła Polkę do błędu.
W drugim secie Jabeur przeszła przemianę i zredukowała liczbę niewymuszonych błędów do siedmiu. Lepiej czuła się na korcie. Skończyła 12 piłek i zasłużenie okazała się lepsza o jedno przełamanie. Fręch starała się grać cierpliwie. Miała pięć wygrywających uderzeń i tylko jeden błąd własny. Mimo tego to odważniej grająca tenisistka została nagrodzona.
Dominacja w trzecim secie
Po zakończeniu drugiego seta Fręch skorzystała z przerwy toaletowej. Po wznowieniu gry znalazła się w opałach już w pierwszym gemie. Jabeur błyskawicznie wykorzystała break pointa, a po zmianie stron podwyższyła wynik na 2:0. Prezentowała się wówczas znakomicie i było widać, że Polkę czeka trudne zadanie. Utrzymanie serwisu w trzecim gemie pozwalało jeszcze mieć nadzieję na odwrócenie losów decydującej odsłony.
Ale najlepsza arabska tenisistka w historii nie zamierzała się już zatrzymywać. W piątym gemie jeszcze raz przycisnęła na returnie i uzyskała break pointa. Teraz mądrze poprowadziła wymianę i skończyła punkt wolejem przy siatce. Przełamanie na 4:1 rozstrzygnęło spotkanie. Jabeur grała już bardzo swobodnie i wychodziło jej wiele zagrań, m.in. skróty, które są jej specjalnością. Już w siódmym gemie wypracowała dwie piłki meczowe i przy drugiej okazji zwieńczyła spotkanie.
W sobotę Jabeur zdobyła dwa razy więcej przełamań od Fręch (6-3) i wygrała większą liczbę punktów (83-73). Po kiepskim początku Tunezyjka wyraźnie się poprawiła i znalazła drogę do zwycięstwa. W sumie skończyła 36 piłek i miała 33 niewymuszone błędy. Polka nie grała tak odważnie. Na jej koncie znalazło się 11 wygrywających uderzeń i 15 pomyłek.
Fręch po raz trzeci z rzędu zakończyła grę w BNP Paribas Open na II rundzie. Nasza reprezentantka obroniła 55 punktów z ubiegłego sezonu, ale nie powróci do Top 100 światowego zestawienia. Teraz uda się do Miami, gdzie czeka ją występ w eliminacjach do kolejnej imprezy rangi WTA 1000.
28-letnia Jabeur wygrała pierwszy pojedynek po drobnym zabiegu kolana i zameldowała się w III rundzie zawodów w Indian Wells. W poniedziałek jej przeciwniczką w spotkaniu o 1/8 finału będzie Czeszka Marketa Vondrousova (WTA 105).
BNP Paribas Open, Indian Wells (USA)
WTA 1000, kort twardy, pula nagród 8,8 mln dolarów
sobota, 11 marca
II runda gry pojedynczej:
Ons Jabeur (Tunezja, 4) - Magdalena Fręch (Polska, LL) 4:6, 6:4, 6:1
Program i wyniki turnieju kobiet
Czytaj także:
Trwa świetna passa Daniła Miedwiediewa. Taro Daniel znów z niespodzianką w Indian Wells
Faworyci wkroczyli do akcji w Indian Wells. Jest pierwsza sensacja