Już w sobotę Hubert Hurkacz zacznie swoje indywidualne zmagania w swoim ulubionym turnieju w całym cyklu ATP (w czwartek rozpocznie rywalizację w deblu). To właśnie na Florydzie odnosił wielkie sukcesy. Polak nie będzie miał jednak łatwego zadania już od samego początku. Na co można liczyć w jego przypadku?
To jest problemem Hurkacza
Ten sezon nie jest specjalnie udany dla Huberta Hurkacza, ale trudno też mówić o jakimś poważnym kryzysie. Polak dotarł do IV rundy Australian Open, co jest jego najlepszym wynikiem w karierze. Wygrał także turniej w Marsylii. Brakuje jednak spektakularnych wyników. Dlaczego?
- Poziom zawodników czołowej trzydziestki jest wyrównany i takie spotkania rozstrzygają się na żyletki. Ważne, by zaciętych meczów więcej wygrać niż przegrywać, a w nich Hubert niestety ma dużo problemów - tłumaczy WP SportoweFakty Dawid Olejniczak komentator Eurosportu oraz Polsatu Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Błachowicz pojechał na egzotyczne wakacje. Pokazał hitowe zdjęcie
- Wygrał w Marsylii turniej ATP 250, ale dla zawodnika takiej klasy to nic wyjątkowego - dodaje nasz rozmówca. - Ten sezon oceniłbym na dostateczny z plusem. Bardzo szkoda porażki w Australian Open z Kordą. W Dubaju z Djokoviciem nie miał wiele do powiedzenia, w spotkaniu z Paulem w Indian Wells zagrał poniżej swoich możliwości - wyjaśnia.
Czy Floryda wszystko zmieni?
Nasz reprezentant w ten weekend weźmie udział w swoim ulubionym turnieju w całym kalendarzu. Polak weźmie udział w ATP Miami. To właśnie na Florydzie zawodnik z Wrocławia wygrał jedyny w swojej karierze turniej ATP 1000 w 2021 roku. A rok temu dotarł on do półfinału.
- Hubert mówił, że temperatura i wilgotność powietrza mu nie przeszkadzają, a wręcz pomagają. Wygrał też debla na Florydzie, ale nie wiem czy to się przełoży na dobry wynik tym razem. Nikt się przed nim nie położy - ocenia dziennikarz.
Nie ma tym razem łatwego zadania. Już w turniej rundzie może trafić na swojego pogromcę Adriana Mannarino lub Zizou Bergsa.
- Z Mannarino rok temu przegrał w Australian Open. Niezależnie, kto będzie jego rywalem, Polak pozostanie faworytem w drugiej rundzie. Najlepszym sposobem jest skupianie się po prostu na najbliższym meczu. Mannarino dopiero wychodząc na kort, dowiaduje się z kim gra - opowiada Olejniczak.
Z kolei przy awansie do trzeciej rundy może trafić na tegoroczne odkrycie, 20-letniego Bena Sheltona. - Shelton to rewelacja sezonu i ma argumenty, by napsuć mu krwi - ocenia.
Arcyciekawie w męskim tourze
Po turnieju Indian Wells nastąpiła zmiana na pozycji lidera rankingu. Wracający po kontuzji Carlos Alcaraz wrócił na czoło po krótkiej przerwie. Zepchnął Novaka Djokovicia, który w USA nie mógł wystąpić. Jednak i w tym tygodniu Hiszpan musi wygrać, by pozostać na czele. Inaczej liderem ponownie zostanie Serb.
Taka sytuacja zwiastuje fascynującą walkę do końca sezonu. - Chciałbym, żeby to był rok Djokovicia i Alcaraza. Na razie jest tak, że jak gra jeden to nie występuje drugi i odwrotnie. Obecnie to dwaj najlepsi tenisiści na świecie. Wyścig po fotel lidera zapowiada się pasjonująco i obaj panowie będą się często zamieniać - twierdzi nasz rozmówca.
- W sezonie kortów ziemnych będzie jeszcze ciekawiej, bo obaj tracą wtedy podobne liczby punktów. Czasem jedna runda może decydować o zostaniu liderem. Brakuje mi meczu Alcaraz - Djoković, ale może niedługo się doczekamy, bo w turnieju w Monte Carlo obaj powinni już wystąpić - kończy Dawid Olejniczak.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Niepokojące informacje o Idze Świątek. Co ze startem w Miami?