Rywalizację w turnieju WTA 1000 w Miami w singlu Magda Linette zakończyła na czwartej rundzie. W niej lepsza okazała się jej przyjaciółka, Jessica Pegula. Mimo to Polka pozostała w tym mieście, bowiem wraz z Bernardą Perą rywalizowała w deblu.
Polsko-amerykański duet dotarł do półfinału tej imprezy. Rywalkami w drodze do finału były Kanadyjka Leylah Fernandez i Amerykanka Taylor Townsend. Para ta radziła sobie zdecydowanie lepiej w Miami niż w Indian Wells, gdzie odpadła już w 1/8 finału.
Rozpoczęcie tego spotkania opóźniło się o ponad dwie godziny. To efekt tego, że Jannik Sinner potrzebował trzech setów, by wyeliminować Carlosa Alcaraza. Od samego początku głód gry był widoczny u Linette i Pery. Duet ten pędził niczym pendolino w premierowej odsłonie tego pojedynku.
ZOBACZ WIDEO: Tak się ubrał w Dubaju. Bogactwo aż bije po oczach
Rywalki nie miały nic do powiedzenia, bowiem popełniały sporo błędów, a szczególnie Townsend. Korzystały z tego Polka i Amerykanka, które dwukrotnie przełamały serwis przeciwniczek i prowadziły aż 5:0.
Zamknięcie tego seta wydawało się więc formalnością. W szóstym gemie Fernandez i Townsend zdołały utrzymać podanie, dzięki czemu podreperowały swój dorobek. Ten jednak i tak był mizerny, bo Linette i Pera zwyciężyły 6:1 po 21 minutach. Udało im się wykorzystać pierwszą piłkę setową.
II partia rozpoczęła się od przełamania na dzień dobry kanadyjsko-amerykańskiego duetu. Ten obronił dwa break pointy w trzecim gemie, dzięki czemu szybko prowadził 3:0. Był to jednak efekt błędów rywalek, aniżeli ich znakomitej gry.
W kolejnych gemach obie pary pewnie utrzymywały swoje podania. Jednak w momencie, gdy Linette i Pera walczyły o pozostanie w secie, show dała Townsend. To głównie jej dyspozycja sprawiła, że druga odsłona została zamknięta wynikiem 6:2.
O końcowym wyniku zadecydował super tie break. Jednak w tym spotkaniu jego synonimem było słowo horror. Wyrównany bój oglądaliśmy do momentu, gdy Kanadyjka i Amerykanka nie uzyskały mini przełamania na 8-7. Następnie przy swoim serwisie duet ten mógł zakończyć pojedynek. Wtedy jednak popis dała Linette.
Nasza tenisistka najpierw popisała się znakomitym zagraniem przy siatce. Następnie atakowała Fernandez do momentu, gdy ta popełniła błąd i wyrzuciła piłkę w aut. W konsekwencji oba meczbole zostały obronione i graliśmy dalej.
Przy trzecim meczbolu podwójny błąd popełniła Townsend. Natomiast przy czwartym autowym zagraniem popisała się Fernandez. Ich nieskuteczność mogła się zemścić, bo w końcu do głosu doszły Linette i Pera. Gdy one stanęły przed szansą zamknięcia spotkania, Polka minimalnie wyrzuciła return.
Niewykorzystana szansa rozbudziła kanadyjsko-amerykański duet. To on zdobył trzy kolejne punkty, ale duża w tym pomoc Linette. To jej trzy błędy z rzędu sprawiły, że do finału awansowały Fernandez i Townsend.
A tam jeszcze przed rozpoczęciem tego meczu czekały już amerykańskie tenisistki. Mowa o Coco Gauff i Jessice Peguli, które zostały rozstawione z numerem drugim. Jednak duet ten od samego początku ma największe szanse na zwycięstwo, bo wycofały się Barbora Krejcikova i Katerina Siniakova.
Miami Open, Miami (USA)
WTA 1000, kort twardy (Laykold), pula nagród 8,8 mln dolarów
piątek, 31 marca
półfinał gry podwójnej:
Leylah Fernandez (Kanada) / Taylor Townsend (USA) - Magda Linette (Polska) / Bernarda Pera (USA) 1:6, 6:2, 14-12
Przeczytaj także:
Kapitalny powrót w Miami. Będzie starcie mistrzyń Wimbledonu w finale