Droga przez mękę Huberta Hurkacza

Trzy godziny i 21 minut spędził w niedzielę na korcie Hubert Hurkacz. Po zaciętej batalii Polak wyeliminował Laslo Djere. Każdy set tej rywalizacji zakończył się tie breakiem.

Jakub Fordon
Jakub Fordon
Hubert Hurkacz Getty Images / Carlos Rodrigues / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
Do Monte Carlo Hubert Hurkacz wybrał się po dwóch nieudanych startach. Zarówno w Miami, jak i Estoril nie zdołał wygrać żadnego meczu. W USA pokonał go Adrian Mannarino, natomiast w Portugalii lepszy okazał się Bernabe Zapata Miralles.

W pierwszej rundzie imprezy w Monako przyszło mu rywalizować z 58. tenisistą świata. Mowa o Laslo Djere, z którym Polak nie miał jeszcze okazji się zmierzyć. Faworytem mimo wszystko był nasz tenisista.

Falstart

Jednak już w pierwszym gemie serwisowym nasz tenisista popełniał błąd za błędem. Po jednym z nich Serb przełamał swojego rywala, dzięki czemu zanotował udany start. W końcu chwilę później utrzymał podanie i prowadził już 3:0.

ZOBACZ WIDEO: Polak rozpalił dyskusję. Mocna odpowiedź

W środkowej części seta dobry fragment gry zanotował Hurkacz. Po wygranym gemie do zera udało mu się odrobić stratę. Spora w tym pomoc Djere, który mylił się na potęgę. Ostatecznie nasz tenisista chwilę później znów utrzymał podanie i doprowadził do remisu w meczu (4:4).

Polak może jednak pluć sobie w brodę. W końcu w jedenastym gemie po podwójnym błędzie rywala prowadził 40:15 i miał dwa break pointy. Żadnego nie udało mu się jednak wykorzystać, a ostatecznie o końcowym rezultacie tej partii rozstrzygnął tie break.

Do nich w meczach Hurkacza już się przyzwyczailiśmy. Po udanym początku naszego tenisisty, który prowadził 4-1 z dwoma przełamaniami, przyszedł gorszy okres. Djere odrobił stratę, następnie zdobył punkty przy swoich serwisach i był z przodu (5-4).

Po tym, jak przy swoim podaniu nasz tenisista posłał bekhend w aut, przyszła piłka setowa dla Serba. W kolejnej wymianie znów pomylił się wrocławianin, przez co nieoczekiwanie Djere zwyciężył na inaugurację.

Wybrnął z opresji

II partię Hurkacz rozpoczął niczym jego rywal poprzednią. Prowadził on 3:0 mając na koncie przełamanie, które uzyskał po pomyłce Serba z bekhendu. Następnie miał nawet break point na podwyższenie wyniku, ale nasz tenisista nie odegrał forhendu przeciwnika.

Djere poczuł wiatr w żaglach i rozpędził się tak, że z wyniku 0:3 zrobiło się 5:3. Wygrał on pięć gemów z rzędu, w tym dwukrotnie przełamując swojego przeciwnika. Spory wpływ miał na to oczywiście Polak, bowiem błędy z jego strony stały się smutną normalnością.

Naszemu tenisiście udało się zatrzymać szarżę rywala. Po serii pięciu przegranych gemów z rzędu utrzymał on podanie, ale to i tak nie dawało mu za dużo. W końcu potrzebował przełamania, by pozostać w grze.

Przez to Hurkacz w kolejnym gemie nie kalkulował. Wiedział, że musi dać coś od siebie, żeby nie przegrać trzeciego meczu z rzędu. Pojawiły się błędy ze strony jego przeciwnika i to udało się wykorzystać. Po tym, jak Djere wpakował bekhend w siatkę, w ostatnim momencie Polak uzyskał przełamanie.

Ostatecznie doszło do drugiego w tym meczu tie breaka. W nim nie brakowało mini przełamań po obu stronach. Jednak po tym, jak przy swoim serwisie Serb przestrzelił forhend, jego rywal miał setbola. Tego udało się wykorzystać za sprawą asa serwisowego.

O krok od porażki

W trzecim secie emocje dostarczył siódmy gem. W nim Djere sprezentował rywalowi dwa break pointy, które następnie obronił. Przy trzecim Serb wyrzucił forhend, przez co Hurkacz przełamał przeciwnika.

W kolejnym gemie serwisowym swojego przeciwnika, Hurkacz wypracował sobie meczbola. Ostatecznie jednak rywal wyszedł z opresji i utrzymał podanie. W momencie, gdy Polak miał kolejne okazje na zamknięcie meczu, zaczął popełniać błędy. To się zemściło, Djere trafił wolejem w linie i uzyskał przełamanie.

Ostatecznie wrocławianin serwował po to, by doprowadzić do trzeciego tie breaka. W gemie tym meczbola miał jego rywal, ale w najważniejszym momencie 26-latek obronił się asem serwisowym. Następnie posłał dwa kolejne i utrzymał podanie.

Happy end po horrorze

Tym samym obaj tenisiści skompletowali "hat-trick". Tak można nazwać fakt, że po raz trzeci o końcowym wyniku seta zadecydował tie break. W nim Serb wyrzucił forhend i dzięki temu Hurkacz miał bardzo ważne mini przełamanie. Mimo to i tak dwie akcje później Djere odrobił stratę.

Przy piątym meczbolu serwował Serb. Ten jednak podczas wymiany posłał bekhend w aut. To tym samym zakończyło trwający 3 godziny i 21 minut pojedynek. Po trzech tie breakach Polak zameldował się w kolejnej fazie turnieju.

Kolejnego rywala nasz tenisista pozna w poniedziałek. Będzie nim Argentyńczyk Sebastian Baez bądź Brytyjczyk Jack Draper.

Rolex Monte-Carlo Masters, Monte Carlo (Monako)
ATP Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 5,779 mln euro
niedziela, 9 kwietnia

I runda gry pojedynczej:

Hubert Hurkacz (Polska, 10) - Laslo Djere (Serbia) 6:7(5), 7:6(5), 7:6(5)

Czy Hubert Hurkacz wygra swój kolejny mecz w Monte Carlo?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×