Deptała Idze Świątek po piętach. Teraz przeżywa koszmar

Getty Images / Christopher Pike / Na zdjęciu: Anett Kontaveit
Getty Images / Christopher Pike / Na zdjęciu: Anett Kontaveit

6 czerwca 2022 roku Anett Kontaveit została wiceliderką światowego rankingu WTA, wyżej plasowała się tylko Iga Świątek. Estonka obecnie przeżywa jednak koszmar.

Od momentu, gdy Anett Kontaveit była juniorką, mówiło się o niej jako talencie. Zapowiadała się świetnie i wróżono jej spore sukcesy. Te jednak przyszły dopiero z wiekiem, bo przez długi czas nie było o niej głośno.

W 2021 roku Estonka zdominowała halowy sezon na kortach twardych. Wówczas wygrała 48 spotkań, co przełożyło się na aż cztery tytuły. W tamtym czasie Kontaveit siała postrach, przez co rywalki miały ogromne problemy w spotkaniach z tą tenisistką.

Życiowy sukces

Wydawało się, że po zakończeniu kariery przez Ashleigh Barty, Estonka powalczy o pierwsze miejsce w światowym rankingu WTA. Jednak w tamtym czasie rozgrywki zdominowała Iga Świątek. Polka pokonała Kontaveit w finale turnieju w Dosze, a kilka tygodni później została pierwszą rakietą.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podnosiła sztangę i nagle upadła. Przerażające wideo

26-letnia wówczas zawodniczka plasowała się w czołówce rankingu. Po zakończonym Rolandzie Garrosie została wiceliderką, mimo że we Francji odpadła już w... pierwszej rundzie. Punkty straciły jednak Barbora Krejcikova, Maria Sakkari i Paula Badosa. Dzięki temu zyskała na tym Kontaveit, która uzyskała najlepsze miejsce w karierze. Był to jej życiowy sukces.

Ogromny spadek

Jednak od tego momentu nawet przez chwilę nie była w stanie zagrozić Świątek. W kolejnych turniejach Estonka prezentowała się poniżej oczekiwań. W US Open sensacyjnie odpadła z Sereną Williams, która po tamtej imprezie odeszła na sportową emeryturę. A przecież to Kontaveit była drugą najwyżej rozstawioną tenisistką.

W końcu przyszedł moment, gdy musiała bronić czterech tytułów. Ostatecznie nie udało jej się wygrać żadnego z turniejów, gdzie w 2021 roku triumfowała. Spory wpływ na to miały jednak urazy, z którymi Estonka często się zmagała. Ostatecznie nie udało jej się zakwalifikować do WTA Finals, przez co zanotowały ogromny spadek w rankingu. To jednak nie był koniec złych chwil w jej karierze.

Nowy rok, "stara" Kontaveit

W 2023 rok Estonka nie zanotowała udanego wejścia. W Australian Open musiała uznać Magdy Linette. Później przytrafiła jej się kontuzja, która wykluczyła możliwość rywalizacji w Dosze i Dubaju.

Przez to już na początku nowego roku, Kontaveit spadła na 61. miejsce w rankingu WTA. A przypomnijmy, że mówimy o byłej wiceliderce, która deptała po piętach Świątek. Tymczasem Polka wciąż utrzymuje się na pierwszej lokacie.

"Prawdopodobnie nigdy nie będę w pełni zdrowa"

W końcu Estonka zdecydowała się szerzej opowiedzieć o swojej kontuzji. Istnieje prawdopodobieństwo, że przez resztę kariery Kontaveit będzie musiała starannie zarządzać swoim wysiłkiem, by pozostać przy tenisie.

- Mój uraz, mówiąc konkretnie, dotyczy zmian zwyrodnieniowych dysków lędźwiowych kręgosłupa oraz podrażnienia spowodowanego urazem kręgosłupa w przeszłości - opowiedziała 27-latka w rozmowie z estońskim portalem Delfi.

Kontaveit dodała także, że przez cały czas leczy go poprzez specjalne ćwiczenia. Oczywiście nie ma mowy, by z jej życia zniknęła fizjoterapia. Przy pomocy odpowiednich osób cały czas walczy, by jej stan zdrowia uległ jakiejkolwiek poprawie.

- Prawdopodobnie nigdy nie będę w pełni zdrowa, o czym poinformował mnie specjalista ortopedii. Mam nadzieję, że będę tym zarządzać na tyle dobrze, abym mogła grać bez bólu - przyznała była wiceliderka światowego rankingu WTA.

Nieudany powrót

Do rywalizacji Kontaveit wróciła w kwietniu. Udało jej się co prawda wygrać trzy spotkania z rzędu w ramach Pucharu Billie Jean King, ale mierzyła się z nieznanymi tenisistkami.

- To był dla mnie swego rodzaju sprawdzian, bo nie grałam od dawna. Póki co nie odczuwam problemów z plecami. Jestem zadowolona - mówiła na konferencji prasowej.

Kluczowym meczem było jednak spotkanie Estonia - Grecja. Stawką tego pojedynku był awans do jesiennych baraży o miejsce w elicie. W składzie drugiej z wymienionych reprezentacji zabrakło jej gwiazdy, Marii Sakkari.

Kontaveit musiała wygrać, by doprowadzić do pojedynku deblowego, który decydowałby o końcowym rezultacie. Tyle tylko, że Estonka sensacyjnie przegrała z Despiną Papamichail 2:6, 4:6. Przez to jej zespół w całym spotkaniu uległ Grecji i do decydującej potyczki nawet nie doszło.

Wciąż zawodzi

Ostatecznie 27-latka urodzona w Tallinie zdecydowała się na start w turnieju WTA 1000 w Madrycie. W pierwszej rundzie przyszło jej rywalizować z Karoliną Muchovą. Według bumkacherów Czeszka była zdecydowaną faworytką tego pojedynku.

Muchova pokazała, że mieli oni racje. Kontaveit zdołała ugrać jedynie cztery gemy w starciu z wyżej notowaną przeciwniczką (2:6, 2:6). Przez to już w pierwszej rundzie odpadła z rywalizacji w Hiszpanii.

Na obecny moment, Estonka w światowym rankingu spadła już na 87. miejsce. Tym samym coraz bardziej realny staje się scenariusz, że wypadnie ona z czołowej setki. To wielki upadek tenisistki, która jeszcze niedawno walczyła o pierwszą pozycję, będąc za plecami Świątek.

Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty

Przeczytaj także:
Magda Linette podbija Melbourne. Wielki mecz z byłą wiceliderką rankingu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty