Sporo niewiadomych przed Rolandem Garrosem. Tegoroczny turniej może być najciekawszym od lat

Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek

28 maja rusza wielkoszlemowy Roland Garros. Na kortach w Paryżu może nas czekać niezwykle pasjonująca rywalizacja, a przed startem turnieju mamy kilka niewiadomych.

Jeszcze kilka lat temu mogłoby się wydawać, że więcej znaków zapytania przed startem jakiegokolwiek turnieju wielkoszlemowego stawialibyśmy przy rywalizacji kobiet. Często bowiem wśród mężczyzn mieliśmy jako faworytów wielką trójkę (Rafael Nadal, Roger Federer, Novak Djoković) bez względu na nawierzchnię. Stopniowo to przemijało, a w tym sezonie na Rolandzie Garrosie z trzech wielkich zagra tylko Djoković i wcale nie jest największym faworytem do triumfu.

Zamiana ról

Tymczasem wąska grupa faworytek utworzyła się u kobiet. Będzie to zaskoczenie, jeśli turnieju w Paryżu nie wygra nikt z trójki Iga Świątek, Aryna Sabalenka, Jelena Rybakina. Zawiązała nam się rywalizacja, która może napędzić żeński tour na lata.

Spośród wymienionej trójki smak zwycięstwa w stolicy Francji zna tylko Świątek, która zdobywała tam tytuł w 2020 oraz 2022 roku. Jeszcze podczas imprezy WTA 1000 w Rzymie Polka napędziła nam strachu, poddając z powodu kontuzji uda mecz w trzecim secie ćwierćfinału z Jeleną Rybakiną. Świątek na konferencji prasowej przed startem Wielkiego Szlema przyznała, że czuje się już zdecydowanie lepiej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za bramka! I to dzięki... kibicowi

- Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę tu wrócić i rywalizować. I z tego, że jestem zdrowa. Na szczęście nie wydarzyło się nic poważnego - zapewniła. - Potrzebowałam kilku dni przerwy, ale do pierwszej rundy powinnam już być w pełni sił - powiedziała Polka.

- Ta przerwa była mi potrzebna. Od turnieju w Stuttgarcie cały czas grałam i koncentrowałam się tylko na tym. Czas na "reset", uspokojenie się, pomyślenie o czymś innym i analiza tego, co wydarzyło się w ciągu tego sezonu, bardzo mi pomogły. Staram się z tej całej sytuacji wyciągać pozytywne rzeczy - dodała Świątek.

Jeszcze na początku okresu gry na mączce wydawało się, że największe rywalki Świątek - Sabalenka i Rybakina - nie będą w stanie nawiązać z Polką równorzędnej walki, szczególnie na wolnych nawierzchniach. Tymczasem nie dość, że Białorusinka i Kazaszka wyraźnie się poprawiły na kortach ziemnych, to jeszcze w Paryżu warunki mogą im sprzyjać. Dzięki słonecznej pogodzie nawierzchnia jest całkiem szybka, o czym wspominał Piotr Sierzputowski w "Kanale Sportowym".

Pewność siebie Rybakiny

Sabalenka i Rybakina przystępują do rywalizacji w Paryżu w nieco innych nastrojach. Białorusinka odpadła w Rzymie już w swoim pierwszym meczu, lecz wcześniej wygrała turniej w Madrycie. Rybakina natomiast w stolicy Hiszpanii nie zagrała najlepiej, a we Włoszech triumfowała. Przed startem Rolanda Garrosa jest bardzo pewna siebie.

- Czuję się pewnie bez względu na nawierzchnię, jeśli zagram najlepiej, jak potrafię, mogę pokonać każdą tenisistkę - powiedziała Rybakina na konferencji prasowej.

- Ogólnie myślę, że znacznie poprawiam się fizycznie, a poza tym rozegrałem wiele meczów w tym roku. Staramy się ulepszać wszystkie aspekty gry. Myślę, że jest jeszcze dużo do zrobienia, ale wszystko idzie w dobrym kierunku - dodała.

Świątek jest w Paryżu rozstawiona z numerem jeden, Sabalenka z "dwójką", a Rybakina z "czwórką", więc to oznacza, że najwcześniej w półfinale mogą się ze sobą spotkać dwie panie z tego grona. Los chciał, że wtedy mogą na siebie trafić Świątek i Rybakina. Wymarzony scenariusz byłby taki, w którym Polka rewanżuje się Kazaszce za trzy ostatnie porażki, a potem wygrywa finał.

Mnóstwo niewiadomych

Roland Garros 2023 będzie turniejem wyjątkowym także u panów. O poziom rywalizacji można być spokojnym, lecz na paryskiej imprezie zabraknie postaci pomnikowej. Mowa oczywiście o wyżej wspomnianym Rafaelu Nadalu, który brał udział w ostatnich 18 edycjach, wygrywając aż 14 z nich. Hiszpan nie był w stanie wyleczyć kontuzji, której nabawił się podczas styczniowego Australian Open. Na specjalnej konferencji prasowej wyjawił, iż nie da rady zagrać w Paryżu. Jednocześnie zadeklarował, że w sezonie 2024 zakończyć karierę.

- Będę chciał, by mój ostatni rok nie był tylko objazdową trupą. Zrobię wszystko, co możliwe, by występować na najwyższym poziomie i wygrywać turnieje. Będę o to walczył, ale musimy poczekać, by zobaczyć, jakie będę realia - ocenił.

Pod nieobecność Nadala mamy co najmniej kilku zawodników z dużymi szansami na triumf. Na faworyta numer jeden wyrasta Carlos Alcaraz. Lider rankingu ATP zna już smak wielkoszlemowego triumfu, bo w 2022 roku wygrał US Open.

W Paryżu nie dotarł jednak dalej niż do ćwierćfinału, a niedawno sensacyjnie przegrał w Rzymie z zawodnikiem z drugiej setki rankingu - Fabianem Marozsanem. Wcześniej jednak zdominował rywalizację na mączce w swoim kraju. Istnieje więc pytanie, czy we Francji sprosta oczekiwaniom kibiców.

Mogłoby się wydawać, że pod nieobecność Nadala faworytem numer jeden do triumfu w Paryżu będzie Novak Djoković. "Nole" w swojej karierze wygrał 22 turnieje wielkoszlemowe, ale w tym roku nie jest dobrze dysponowany na mączce. Nie przekroczył jeszcze bariery ćwierćfinału, ale Djoković to jest klasa sama w sobie. Serb, nawet gdy jest w słabszej formie, potrafi przedzierać się do kolejnych rund, a w najważniejszych spotkaniach wydobywać z siebie, to co najlepsze.

Od lewej: Stefanos Tsitsipas, Novak Djoković - finaliści turnieju w 2021 roku
Od lewej: Stefanos Tsitsipas, Novak Djoković - finaliści turnieju w 2021 roku

Nie zapominajmy też, że Djoković jest mocny mentalnie, co nie zawsze jest domeną młodych tenisistów. Jego doświadczenie może ważyć w Paryżu naprawdę sporo i mimo słabszej dyspozycji w ostatnich tygodniach, realnie trzeba wskazywać Serba jako faworyta do kolejnego wielkoszlemowego triumfu.

Miedwiediew obudził się na mączce

Na zwycięstwo w stolicy Francji będzie też polował Daniił Miedwiediew. Rosjanin nagle polubił się z mączką, co jeszcze kilka lat temu wydawało się nierealne. Wygrał turniej ATP 1000 w Rzymie i może spłatać figla teoretycznie mocniejszym zawodnikom na nawierzchni ziemnej.

I to jeszcze nie koniec faworytów, bo za wymienioną trójką mamy grupę tenisistów, którzy także mają sporą szansę na triumf. W tym gronie można wyróżnić przede wszystkim Duńczyka Holgera Rune, który potrafi grać naprawdę imponujący tenis. Groźni mogą być też finaliści Rolanda Garrosa z lat ubiegłych - Stefanos Tsitsipas i Casper Ruud.

Tsitsipas musi co prawda poprawić swój poziom gry, bo w tym roku najlepsi zawodnicy w tourze zwyczajnie go ogrywają. Greka jednak na to stać. Ruud natomiast po feralnym początku sezonu powoli się odbudowuje na swojej ulubionej nawierzchni.

W Paryżu nie będzie też wielkiego zdziwienia, jeśli wśród panów będziemy mieli jakiegoś "czarnego konia". Jedno jest pewne - bardzo trudno jest wytypować skład półfinalistów czy też finalistów.

Przez najbliższe dwa tygodnie będziemy świadkami pięknych tenisowych spektakli. I oby z pięknym dla Polaków, czyli triumfem Igi Świątek w rywalizacji pań. W międzyczasie liczymy też na dobrą grę pozostałych reprezentantów naszego kraju - Magdy Linette, Magdaleny Fręch i Huberta Hurkacza.

Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Tak prezentuje się sytuacja Igi Świątek. Ostatni ranking przed Roland Garros 2023

Źródło artykułu: WP SportoweFakty