Rodzina Tallona Griekspoora od samego początku związana była z motocrossem. W końcu on sam otrzymał imię po amerykańskim zawodniku tego sportu, Tallonie Vohlandzie. Ponadto Holender kojarzy jeszcze tylko jedną osobę z takim imieniem, który jest jego rodakiem i motocyklistą.
Zakaz motocrossu
Jednak zarówno Tallon, jak i jego dwójka starszych braci bliźniaków, nie miała możliwości uprawiać ten sport. Powodem tego był ich ojciec, który podczas przygody na motocrossie, notował wszelkiego rodzaju kontuzje.
- Nasz kuzyn uprawia motocross, a mój tata też to robił. Złamał wszystko, co można złamać w swoim ciele. Więc to nie była opcja dla dzieci. Potem taką stał się dla nas tenis - opowiadał w dawnych wywiadach Griekspoor.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
Cała trójka w jednym sporcie
Kevin i Scott, bracia Tallona, zaczęli uprawiać tenis w wieku około dwunastu lat. Najmłodszy Griekspoor swoją przygodę rozpoczął dużo szybciej. - Byłem trochę bardziej utalentowany niż oni. Tak zawsze mówili trenerzy. Trochę szybciej się rozwinąłem. Przyszło mi to naturalnie - opowiadał 26-latek.
Zaangażowani w rozwój swoich dzieci rodzice zadbali o ich kariery. W swoim ogrodzie wybudowali dla nich kort tenisowy. Na obecny moment Tallon nie przebywa często w domu, przez co nie ma wielu okazji, by rywalizować wspólnie z braćmi.
Jego starsi bracia nie mieli wielkich karier. Kevin zajmował około 500. miejsce, a rywalizację zakończył z powodu kontuzji. Scott natomiast w 2018 roku plasował się na 205. pozycji, nigdy nie udało mu się przebić tej lokaty.
- Czasami żałuję, że moi bracia już nie grają. Doświadczenie tego razem jest czymś bardzo pięknym. Nieczęsto zdarza się, że całe rodzeństwo radzą sobie tak dobrze i mogą się tym dzielić - przyznał niepocieszony Holender.
Nie te same błędy
Tallon zawsze mógł brać przykład z dwóch braci. To też pozwalało mu nie popełniać takich samych błędów, co było bardzo ważne w jego karierze. Kto wie, jak potoczyłaby się ona bez tego aspektu.
- Gdy oni dokonywali złych wyborów, ja mogłem ich unikać. To dało mi bardzo dużą przewagę. Głównie chodzi mi tutaj o wybór trenerów czy turniejów - opowiadał najmłodszy z braci Griekspoor.
Dzięki temu rozwój 26-latka był zdecydowanie szybszy i pozwolił mu osiągnąć większe rzeczy, biorąc pod uwagę kariery Kevina i Scotta. W końcu wcześniej żaden z Griekspoorów nie odgrywał ważnej roli w historii holenderskiego tenisa.
Przeszedł do historii
Już w wieku 21 lat wygrał on swój pierwszy turniej rangi ATP Challenger. Triumf ten miał miejsce w finlandzkim Tampere na nawierzchni ziemnej. To właśnie na mączce radził sobie najlepiej.
Potwierdził to rok później, gdy przystąpił do Challengera w Banja Luce. Tam również impreza odbyła się na ziemnych obiektach, a Griekspoor nie miał sobie równych. Raz po raz unikał gry na nawierzchni trawiastej, a na kortach twardych radził sobie słabo.
Jednak przełomowy w jego karierze był 2021 rok. O Tallonie zrobiło się głośno na całym świecie. Powodem tego było przejście do historii po niewiarygodnym wyczynie. Został on pierwszym zawodnikiem, który w jednym sezonie wygrał aż siedem turniejów challengerowych. Rekord ten poprawił w kolejnym tygodniu, zwyciężając w Bratysławie.
- Czuje się naprawdę dobrze w ostatnich tygodniach, super mi się uderza. Dobrze czuje się też na serwisie i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy - mówił wtedy.
To pozwoliło mu po raz pierwszy w karierze awansować do czołowej setki światowego rankingu ATP. Wcześniej wspomniany rok zakończył na 65. miejscu, tym samym poprawił się o prawie 100 pozycji. Wrażenie robił też jego bilans spotkań, 59 zwycięstw i 18 porażek.
Wierne grono fanów
Obecnie Kevin i Scott zakończyli już swoje kariery i pracują w firmie swojego ojca. Mimo to wciąż wspierają młodszego brata.
- Nadal oglądają moje wszystkie mecze. Zawsze będę młodszym bratem, mimo że oni nie osiągnęli tyle co ja. Jednak nie mają żadnej zazdrości - wyznał Tallon.
- Są szczęśliwi z miejsca, w którym jestem i przesyłają mi ogromne wsparcie, co pomaga mi stawać się lepszym - komplementował ich 26-latek.
Pierwszy tytuł ATP
Rok 2023 rozpoczął się znakomicie dla Griekspoora. W Pune w Indiach wygrał on swój pierwszy turniej rangi ATP, pokonując w finale Benjamina Bonziego 4:6, 7:5, 6:3. Po ostatniej piłce Holender padł na korcie i nie mógł nacieszyć się z tytułu.
- Prawdopodobnie nikt się tego teraz nie spodziewał - mówił po zakończonym spotkaniu. - Ale po prostu miałem bardzo dobry okres treningowy. Naprawdę dobrze jest rozpocząć rok w ten sposób - wyznał szczęśliwy Holender.
Tallon osiągnął sukces po słabszym okresie w swojej karierze. Przez kontuzje nie był w stanie wygrać meczu w tourze od sierpnia 2022 roku. Przez to zakończył współpracę ze swoim trenerem Raemonem Sluiterem, przyznając, że obaj za bardzo różnili się od siebie.
W jego miejsce zatrudnił dwóch szkoleniowców, Belga Kristofa Vliegena i Dennisa Schenka, zatrudnionego na pół etatu. Jednak żaden z nich nie pojechał z nim do Indii.
- Mam dwóch trenerów tenisa, ale przyjechałem tu bez nich. Powinienem częściej jeździć na turniej bez trenera - żartował po triumfie w Pure.
Trudny początek Rolanda Garrosa
Griekspoor w pierwszym meczu wielkoszlemowego turnieju zmierzył się z kwalifikantem, Pedro Martinezem. Stoczył z nim zacięty bój, zakończony po pięciu setach. Ostatecznie Holender zwyciężył 6:4, 2:6, 0:6, 7:5, 6:3.
- To było dość wyczerpujące - wyznał po meczu. - Ale jestem zadowolony z tego, jak się czuje fizycznie - dodał.
W tym sezonie na kortach ziemnych 26-latek doznał kontuzji kostki. Gdy wydawało się, że nie weźmie udziału w paryskim turnieju, przeszedł on "przyśpieszoną rehabilitację", by być gotów do rywalizacji, na swoim ulubionym turnieju.
- Przez półtorej godziny byłem całkowicie nieobecny. Fizycznie, psychicznie i tenisowo. W końcu wróciłem i wygrałem mecz charakterem - podsumował to spotkanie Griekspoor.
Wyrzucił trenera z trybun
Podczas rywalizacji z Martinezem Holender zagotował się do takiego stopnia, że kazał wyjść z obiektu swojemu trenerowi. Ten długo się nie zastanawiał i spełnił prośbę swojego podopiecznego. Być może to było kluczem do zwycięstwa, w końcu udało mu się pokonać Hiszpana.
Po meczu 26-latek obiecał, że odnajdzie szkoleniowca i go przeprosi. Już po meczu bił się w pierś za niegodne zachowanie. - Stało się to pod wpływem chwili. Nie czułem się już dobrze, a jeśli spojrzy się na ranking, to takie mecze trzeba wygrywać. To Wielki Szlem. Jest dodatkowa presja - wyznał tenisista.
- W niedzielę wieczorem odbyliśmy spokojną rozmowę i wszystko znów jest w porządku - powiedział Vliegen w rozmowie z holenderską telewizją RTL. - Takie rzeczy się zdarzają i nie mają konsekwencji na przyszłość. Przerwanie naszej współpracy nigdy nie było tematem rozmów - dodał Belg.
Polak na horyzoncie
Pytany również o kolejnego rywala, Huberta Hurkacza, przyznał, że nie może pozwolić sobie na gorszy okres. - W starciu z graczem z pierwszej dwudziestki na pewno nie będzie szansy wrócić. Dobrze, że grałem już w niedzielę, bo miałem więcej odpoczynku - wyznał.
Dotychczas obaj tenisiście nie rywalizowali ze sobą ani razu. Stąd też zapowiada się ciekawe spotkanie. Mimo że wyższe miejsce w rankingu zajmuje Hurkacz, to na nawierzchni ziemnej nie czuje się najlepiej. Zupełnie inaczej ma Griekspoor, który na mączce czuje się najlepiej.
Spotkanie Hurkacza z Griekspoorem odbędzie się na korcie siódmym. Mecz ten będzie trzecim z kolei od 11:00. Oznacza to, że starcie Polaka z Holendrem rozpocznie się nie przed godziną 14:00. Pojedynek ten będzie transmitowany na kanałach Eurosportu i w platformie Player. Transmisja LIVE z meczu naszego tenisisty na WP SportoweFakty.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty