W drugim secie konfrontacji z Miyu Kato i Aldila Sutjiadi doszło do sytuacji, gdzie uderzona przez japońską zawodniczkę piłka trafiła w dziewczynkę od podawania piłek. Kato nie zagrała z premedytacją. Nie było to również mocne odbicie.
I sędzia początkowo udzielił zawodniczce jedynie ostrzeżenia, ale wtedy do akcji wkroczyły Bouzkova i Sorribes, które ruszyły na skargę.
Te pokazywały na płaczącą dziewczynkę i domagały się... przerwania meczu i dyskwalifikacji dla rywalek. Cel swój finalnie osiągnęły. W mediach społecznościowych natychmiast pojawiło się też zdjęcie, jak najprawdopodobniej obie zareagowały na zmianę decyzji. Komentarz? Zbędny. Troska o zawodniczkę? Żadna. "Najbardziej obrzydliwe zachowanie" - dodano w opisie.
Arbiter tłumaczył Kato, że bez względu na to, czy było to zagranie przypadkowe czy nie, lekkie czy silne, to była za nie odpowiedzialna. Japonka nie była w stanie uwierzyć w dyskwalifikację. Podobnie publiczność, która w momencie ogłaszania werdyktu zaczęła głośno gwizdać.
- Uważam, że to nie było wystarczające na dyskwalifikację - przyznał ekspert Eurosportu Alex Corretja. - Oczywiście musisz respektować decyzję, ale nie uważam, żeby wydarzyło się tyle, żeby taką podjąć.
Wracając do Kato, to zawodniczka natychmiast pojawiła się przy dziewczynce i zaczęła ją przepraszać i pocieszać. Po wszystkim zamieściła jeszcze wpis w mediach społecznościowych.
"Chciałbym serdecznie przeprosić dziewczynkę od podawania piłek, moją partnerkę Aldilę oraz cały zespół i wszystkich, którzy nas wspierają. To było zupełnie niezamierzone i bardzo przepraszam" - napisała.
Odzew na ten wpis był bardzo pozytywny dla zawodniczki, która otrzymała mnóstwo wsparcia.
Zobacz także:
"Byłoby tchórzostwem". Stanowcze słowa przed meczem ze Świątek
Rywalka Świątek broni Sabalenki. "Wyraźnie poczuła"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"