W meczu III rundy debla Miyu Kato i Aldila Sutjiadi zostały zdyskwalifikowane, bo Japonka trafiła piłką dziewczynkę do podawania piłek. Pierwotnie miała otrzymać ostrzeżenie, ale rywalki, Marie Bouzkova i Sara Sorribes, głośno opowiadały się za poważniejszą karą. Ostatecznie, po rozmowie z supervisorem i sędzia turniejowym, arbiter główny Alexandre Juge ogłosił dyskwalifikację (więcej tutaj).
Po usłyszeniu decyzji Kato rozpłakała się na korcie. Dyskwalifikacja oznaczała bowiem utratę rankingowych punktów oraz wszystkich pieniędzy wywalczonych w grze podwójnej. Dla tenisistki zarabiającej na życie występami w deblu to duży cios.
Mimo dyskwalifikacji Kato zapowiedziała odwołanie od decyzji organizatorów. W swoim oświadczeniu podkreśliła, że jest jej bardzo przykro z powodu zajścia na korcie. Jej celem nigdy nie było trafienie dziewczynki do podawania piłek. Postanowiła zresztą ją odnaleźć i wynagrodzić jej smutną sytuację.
"Cieszę się, że dobrze sobie radzisz i kontynuujesz wolontariat jako dziewczynka do podawania piłek. Bardzo mnie to cieszy. Mam nadzieję, że spodoba ci się prezent, który ci ofiarowałam. Nie mogę się doczekać, żeby cię znowu zobaczyć! Życzę wszystkiego najlepszego!" - napisała na Twitterze reprezentantka Kraju Kwitnącej Wiśni, która zamieściła zdjęcie z poszkodowaną na korcie dziewczynką.
Po zaistniałej sytuacji Kato pokazała wielką klasę. Do tego mimo dyskwalifikacji w deblu opuści Paryż ze wspaniałym sukcesem na koncie. W czwartek Japonka i jej niemiecki partner Tim Puetz zostali mistrzami gry mieszanej (więcej tutaj). To ich premierowe wielkoszlemowe trofeum na zawodowych kortach.
Czytaj także:
Kosmiczny półfinał i szok w Paryżu!
Czwarty wielkoszlemowy finał Igi Świątek. Pobiła przedwojenny rekord
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna partnerka Arkadiusza Milika zakończyła pewien etap