"Fakt" odwiedził jedną z warszawskich szkół, w której uczyła się przez 10 lat Iga Świątek. Dlaczego przez dziesięć? Bo zaczęła od "zerówki", potem było sześć lat podstawówki i trzyletnie gimnazjum. Teraz to szkoła podstawowa nr 339 im. Raoula Wallenberga w Warszawie.
- Pracowita, pracowita i jeszcze raz pracowita - to słowa Anny Kołodziejczyk, nauczycielki wczesnoszkolnej, która opiekowała się naszą wielką mistrzynią.
Ale te słowa powtarzają wszyscy nauczyciele, którzy mieli okazję pracować ze Świątek. Od najmłodszych lat najlepsza tenisistka świata świetnie się uczyła, a jednocześnie była bardzo obowiązkowa i sumienna. Wzorowa uczennica!
ZOBACZ WIDEO: Wach stanął z rywalem oko w oko. Tak się zachował
- Przychodziła po zawodach i wszystko nadrabiała. Średnia 6.0 na każde zakończenie roku chyba o czymś świadczy - przypomina Grażyna Węgiełek, wychowawczyni Igi w klasach 4-6.
Do dzisiaj w sali geograficznej stoi makieta wulkanu, którą przygotowała tenisistka. To był projekt pokazujący, dlaczego mimo niebezpieczeństwa ludzie decydują się żyć w pobliżu wulkanów.
Nauczycielka geografii - Agnieszka Zdziarska - opowiedziała również dziennikarzowi historię, która pokazuje, jaką obowiązkowością wykazywała się malutka Iga. Otóż miała do nadrobienia zaległy sprawdzian. Umówiła się z nauczycielką na piątek, na godzinę ósmą rano. Przyszła, napisała kartkówkę i oddała pracę. Zdziarska zapytała, kiedy ma kolejne zawody. Spodziewała się odpowiedzi, że w sobotę lub niedzielę.
Iga odpowiedziała: - No właśnie od razu jadę na lotnisko.
Zaskoczona nauczycielka powiedziała, że przecież spokojnie mogła tę pracę napisać w późniejszym terminie. Nie musiała w dzień wylotu.
- Nie, proszę pani. Ja już chciałam mieć to z głowy - odpowiedziała Świątek.
A tak była szkoła zawodniczki pogratulowała jej ostatniego triumfu podczas Roland Garros.
Czytaj także: Wybuch płaczu Świątek. Abramowicz celowo nie podchodziła >>
Czytaj także: Świątek przebiła Lewandowską. Wyceniono wizerunek tenisistki >>