Ostatni odcinek serialu Netfliksa "Break Point" poświęcony jest m.in. Arynie Sabalence, białoruskiej tenisistce, obecnie dwójce rankingu WTA. Poznajemy jej odczucia po najtrudniejszych meczach ubiegłego sezonu. Opowiada m.in. o tym, jakie emocje towarzyszyły jej po zwycięstwie z Igą Świątek w półfinale WTA Finals.
Dowiadujemy się też, że Sabalenka biła się z myślami, czy nie zrezygnować z tenisa. Powodem miał być atak, jaki przepuszczono na nią po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Ludzie dziwnie się na nią patrzyli, a na Instagramie roiło się od negatywnych komentarzy włącznie z życzeniami śmierci jej i jej rodziny.
Ofiara ataków płacze, nie potrafi skupić się na karierze. Ostatecznie zwycięsko wychodzi z dołka. Uświadamia sobie, że musi być twarda. Tego chciałby jej tata.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #1. Zaskakujące wyznanie Adrianny Sułek. "Nie chciałam już trenować"
Anton Dubrov, jej trener, mówi o poczuciu winy wynikającym z faktu pochodzenia z kraju, który jest częścią "tego". A jednocześnie o tym, że trzeba zachować ostrożność, bo na Białorusi nie można mówić o tym, co się dzieje. Nie można nawet używać słowa "wojna". Sabalenka, w kontekście wojny, twierdzi, że zrobiłaby wszystko, aby "to wszystko zatrzymać". Podczas konferencji uzewnętrznia się o swoich nadziejach na pokój i zakończenie całej sytuacji.
To niewielka część całego odcinka, jednak nie chcę zdradzać więcej. Myślę, że każdy powinien go ocenić samemu. Ja natomiast poczułem niesmak.
Wynika on z tego, że podczas trwającej wojny nie chcę w pierwszej kolejności wysłuchiwać informacji o tym, jak wielkimi ofiarami są Rosjanie i Białorusini, którzy nie zgadzają się z tym, co robią rządy ich krajów. Oczywiście, tacy ludzie istnieją i należy im się szacunek, są ofiarami systemu i także szukają pomocy. Tyle że to cierpienie Ukraińców, upadlanych kobiet i zabijanych dzieci jest dziś tym, co przeraża. To światowy opór przeciwko barbarzyńskiej rosyjskiej inwazji jest najważniejszy. To on musi wybrzmiewać najgłośniej, bo tylko z pełną świadomością tego, co się dzieje w Ukrainie, jesteśmy w stanie przeciwstawić się szaleństwu Putina i jego sprzymierzeńców.
Rozumiem strach Rosjan i Białorusinów przed głośnym nazywaniem rzeczy po imieniu i wypowiadaniu się przeciwko dyktaturom w ich krajach. Nie chodzi tylko o nich, ale też ich najbliższych, którzy często nadal przebywają w ojczyźnie. I mam tutaj na myśli tych, którzy faktycznie nie wypowiadają się z uwagi na ich rodziny, a nie tych, którzy milczą tylko po to, aby uniknąć konsekwencji w postaci przerwanych karier i straty gigantycznych pieniędzy.
Tyle że z Sabalenką jest problem. Od dawna bowiem zna się z Aleksandrem Łukaszenką. Po meczach Białorusinki zdarzyło mu się nawet przychodzić do jej szatni z gratulacjami. Zapraszał Sabalenkę na prywatne wizyty. A to, delikatnie mówiąc, nie wygląda mi na sprzeciw tenisistki wobec reżimu.
Kiedy sobie to uświadomimy, niesmak rośnie.
Ale jeszcze większy jest dlatego, że w odcinku nie ma ani jednego słowa płynącego z ust Ukraińców. Ofiarą i ostateczną zwyciężczynią jest Sabalenka. Rozumiem, że to odcinek o niej, ale jeśli już twórcy zdecydowali się pokazać jej karierę w obliczu wojny, to brak głosu oddanego ukraińskim tenisistkom i tenisistom jest kompletnym nieporozumieniem. Albo celowym działaniem, a wtedy słowo "nieporozumienie" zdaje się być zdecydowanie za słabe.
Łesia Curenko, ukraińska tenisistka, obecnie 46. rakieta świata, twierdzi, że nikt nie kontaktował się z nią i jej ukraińskimi koleżankami ws. "Break Pointu".
- Nikt o nic nas nie pytał. Jesteśmy zaskoczeni - podkreśla Ukrainka, kiedy pytam ją o serial Netfliksa.
Gdzie jest opowieść o Ukraińcach, jeśli znalazło się miejsce na historię o Białorusince wyobcowanej w tenisowym środowisku?
Dla mnie to kolejny dowód na to, że świat, im dłużej trwa wojna, tym mniej rozumie, że na wschodzie naszego kontynentu giną cywile niezwiązani z działaniami wojennymi, a rosyjska inwazja jest problemem całego świata, a nie tylko Ukrainy.
Natychmiast przypominają mi się słowa Igi Świątek, która w Krakowie, podczas meczu charytatywnego na rzecz Ukrainy, powiedziała jasno: "Pamięć społeczna przygasła".
Dodała, że brak niebiesko-żółtych wstążek na strojach tenisistów, już po kilku dniach od rosyjskiej inwazji na naszych sąsiadów, uważa za niekonsekwencję.
A ja mam wrażenie, że każdy kolejny dzień wojny osłabia wrażliwość oraz czujność Europy i świata.