Pogoda utrudnia rozegranie tegorocznego Wimbledonu. Organizatorzy codziennie są zmuszani do zmiany planu gier. To sprawia, że część tenisistek jest już w trzeciej rundzie, a jeszcze do niedawna były zawodniczki, które nie rozpoczęły jeszcze zmagań w pierwszej rundzie. Tak było w przypadku Igi Świątek i Karoliny Muchovej.
Obie zmierzyły się w finale Rolanda Garrosa. Czeszka wysoko zawiesiła poprzeczkę Polce, ale to Świątek odniosła swoje czwarte w karierze i trzecie w Paryżu wielkoszlemowe zwycięstwo. Muchova dopiero w czwartek rozpoczęła zmagania w Wimbledonie, a Świątek była już wtedy w czwartej rundzie.
Powód? Rozstawiona z jedynką Świątek gra na najważniejszych arenach, w tym na korcie centralnym, nad którym jest dach. Muchova na takie przywileje liczyć nie może. Dlatego spotkania Świątek nie były przekładane, a starcia Czeszki zmieniały swoje terminy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zastawili pułapki na kolarzy! "Przez takie głupoty..."
- Nigdy mi się to nie zdarzyło. Dziwne jest rozpoczynanie pierwszej rundy Wielkiego Szlema w czwartym dniu. We wtorek i środę czekałam w okolicy od rana do wieczora. Zawsze mój mecz odwoływali po szóstej wieczorem - powiedziała w rozmowie z idnes.cz Muchova po porażce z Niemką Jule Niemeier.
- To jest dziwne. Powiedziałam sobie, że jeszcze kilka dni i będę w drugim tygodniu Wielkiego Szlema bez dotykania piłki. Iga jest numerem jeden na świecie i ustawili jej mecze na wielkich kortach z dachem. Dziwne jest jednak rozgrywanie pierwszej rundy, gdy inni gracze są już w trzeciej - dodała Czeszka.
Zdziwiona takim obrotem sprawy jest też Petra Kvitova. - Rozmawialiśmy o tym w szatni z dziewczynami i nie rozumiemy tego. Kasatkina i Świątek są już w trzeciej rundzie, a byli tacy, co jeszcze nie skończyli pierwszej. Organizatorzy nie do końca sobie z tym radzą. Zawodników, którzy grają w pierwszej rundzie, powinni umieścić na korcie centralnym - powiedziała Kvitova dla isport.blesk.cz.
Czytaj także:
Prowokowała przed meczem ze Świątek. Jej słowa poniosły się w sieci
"Miałam atak paniki". Emocjonalne sceny na Wimbledonie