Iga Świątek nie spuszcza z tonu. W niedzielę zapewniła sobie awans do ćwierćfinału Wimbledonu. O półfinał już we wtorek powalczy z Ukrainką Eliną Switoliną.
Po pokonaniu Belindy Bencic polska zawodniczka pojawiła się na konferencji prasowej, która była podzielona na dwa etapy. Najpierw Świątek odpowiadała po angielsku, a później - po polsku.
W trakcie tej drugiej części Iga została zapytana o to, czy chwilami reakcje kibiców nie były dla niej przeszkodą.
- Zapytam się o te chwile, w których pojawiały się okrzyki z trybun, które w zamierzeniu miały dodawać ci wiatru w żagle (...). Wyłapywałem takie momenty, że kiedy okrzyki troszkę narastały, to nie do końca ci akurat pomagały. Chciałem zapytać, czy rzeczywiście to na ciebie w jakikolwiek sposób działało? - takie pytanie usłyszała Świątek (cytat: "Przegląd Sportowy").
Tenisistka natychmiast odparła, że "nie warto w ogóle tworzyć takiej narracji".
- Podczas meczu starałam się być skoncentrowana na sobie i na tym, co się dzieje na korcie. Czasami czerpię energię z publiczności, ale dzisiaj koncentrację chciałam zawęzić do tego, co się działo na korcie. Więc sytuacja na trybunach nie miała na mnie żadnego wpływu. Bardzo proszę, aby nigdzie nie pisać, że było inaczej, bo doceniam wsparcie kibiców - podsumowała ("PS").
ZOBACZ WIDEO: Niezwykłe wideo z księżną Kate na Wimbledonie. To trzeba zobaczyć
Czytaj także:
> "Ta rozmowa nie ma sensu". Azarenka o zachowaniu Ukrainki
> "Nie przekręciłam?". Iga Świątek przemówiła do kibiców w swoim stylu