"Mam nadzieję, że Harry ogląda". Rywalka Świątek rozbawiła publiczność

Materiały prasowe / Wimbledon / Na zdjęciu: Elina Switolina
Materiały prasowe / Wimbledon / Na zdjęciu: Elina Switolina

Elina Switolina będzie ćwierćfinałową rywalką Igi Świątek. Ukrainka po wygranej nad Wiktorią Azarenką rozbawiła publiczność. Padło pytanie o koncert Harry'ego Stylesa.

W tym artykule dowiesz się o:

Ukraińska tenisistka nie spodziewała się tak dobrego występu w tegorocznej edycji Wimbledonu. 8 lipca Elina Switolina zamiast przygotowywać się do spotkania IV rundy z Wiktorią Azarenką, planowała wybrać się na koncert Harry'ego Stylesa, który odbył się w Wiedniu.

Z oczywistych względów zrezygnowała z koncertu. "Coś wygrywasz, coś przegrywasz" - napisała tajemniczo na Instagramie po wygranym pojedynku w III rundzie z Sofią Kenin. Potem w relacji na InstaStories Switolina zaoferowała, że odda fanom dwa bilety na koncert słynnego brytyjskiego piosenkarza.

Po wygranej nad Azarenką Switolina udzieliła wywiadu, w którym jedno z pytań dotyczyło właśnie koncertu Harry'ego Stylesa. Już wtedy publiczność zareagowała śmiechem i oklaskami, a na twarzy Ukrainki zagościł szeroki uśmiech.

Chwilę później Switolina rozbawiła widzów. - Mam nadzieję, że Harry ogląda. Jestem po prostu twoją wielką fanką - powiedziała tenisistka przy głośnych wiwatach licznie zgromadzonej publiczności.

Na jej słowa odpowiedział Harry Styles. "Gratulacje. Mamy jeszcze cztery koncerty, na każdym z nich jesteś mile widziana. Powodzenia w dalszej części turnieju" - napisał na Instagramie.

Startująca z dziką karta Switolina w pierwszej partii przegrała z Azarenką 2:6. W drugiej odsłonie Ukrainka wygrała 6:4, a o wszystkim zadecydowała bardzo wyrównana trzecia partia. W niej padł wynik 7:6 na korzyść reprezentacji Ukrainki. Mecz Świątek ze Switoliną odbędzie się we wtorek.

Czytaj także:
Iga Świątek nagle przerwała wywiad. Zaskakujący powód
Dwie piłki meczowe i co za zwrot akcji. Niesłychany dreszczowiec Igi Świątek!

ZOBACZ WIDEO: Niezwykłe wideo z księżną Kate na Wimbledonie. To trzeba zobaczyć

Źródło artykułu: WP SportoweFakty