Awans do ćwierćfinału Wimbledonu był sporym wyzwaniem dla Andrieja Rublowa. W czwartej rundzie Rosjanin rywalizował z Kazachem Aleksandrem Bublikiem i spędził na korcie ponad trzy godziny, by zwyciężyć po pięciosetowej rywalizacji.
Kolejnym wyzwaniem w Londynie było starcie z Novakiem Djokoviciem. Mimo udanego startu i zwycięstwa premierowej odsłony, to w kolejnych setach górą był Serb, który ostatecznie zameldował się w półfinale kosztem Rosjanina.
Na pomeczowej konferencji prasowej Rublow nie ukrywał zaskoczenia reakcją kibiców. Mimo że jest on Rosjaninem, to spotkał się z przychylnością londyńskiej publiczności. Wpływ mógł mieć na to fakt, że w lutym ubiegłego roku po meczu z Hubertem Hurkaczem napisał na kamerze: "No war, please" ("Żadnej wojny, proszę").
ZOBACZ WIDEO: Niezwykłe wideo z księżną Kate na Wimbledonie. To trzeba zobaczyć
- Czasami czuję, że na to nie zasługuję. Nie wiem, co trzeba zrobić, żeby mieć takie wsparcie. Jestem za to bardzo wdzięczny - wyznał Rosjanin.
Krótko po tym Rublow zabrał głos w sprawie trwającej wojny w Ukrainie, w której stroną atakującą jest jego kraj. Zdarzyło się to po tym, jak jeden z dziennikarzy zapytał "Czujesz się winny?", odnosząc się do otrzymanego wsparcia.
- Sytuacja jest okropna. Nie życzę tego nikomu. Chcę, aby te straszne rzeczy skończyły się tak szybko, jak to możliwe, aby wszyscy ludzie na świecie mieli szansę na dobre życie - podkreślił.
Przypomnijmy, że dla Rosjanina był to powrót na wielkoszlemowy Wimbledon. W zeszłym roku tenisiści z tego kraju, a także z Białorusi, zostali wykluczeni z turnieju w Londynie. Przez to też inni uczestnicy nie otrzymali punktów za swoje występy. Teraz jednak uległo to zmianie.
Przeczytaj także:
Rywalka postawiła Świątek trudne warunki. "Przebieg meczu mógł zaskakiwać"