Chodzi o Alaksandrę Sasnowicz. Tomasz Świątek ma nadzieję, że publiczność obecna na turnieju w Warszawie pokaże klasę. - Lepiej będzie, jeśli kibice potraktują ją obojętnie, niż miałyby być jakieś gwizdy i wyzwiska - stwierdził na konferencji prasowej poprzedzającej rozpoczęcie turnieju w stolicy naszego kraju.
Obecność Białorusinki przykuwa uwagę ze względu na sytuację polityczną. W Ukrainie ciągle trwa wojna, którą rozpętał putinowski reżim przy wsparciu Aleksandra Łukaszenki w lutym zeszłego roku.
Temat podgrzał Minister Sportu i Turystyki, Kamil Bortniczuk, który zakomunikował, że zbojkotuje mecz nawet z udziałem Igi Świątek, jeżeli jej rywalką będzie Rosjanka bądź Białorusinka (czytaj więcej ->>).
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
W piątek okazało się, że w WTA Warszawa nie zagra Wiera Zwonariowa, zawodniczka z Rosji. Nie otrzymała ona zgody na wjazd do Polski. Tym samym jedyną reprezentantką z krajów agresorów będzie wspomniana Sasnowicz.
Białorusinka nie miała jednak szczęścia, bowiem w I rundzie wylosowała turniejową "dwójkę", czyli Karolinę Muchovą. Czeszka w tym roku zagrała w finale Rolanda Garrosa, w którym ostatecznie przegrała z Igą Świątek 1:2. Tak trudna przeciwniczka może sprawić, że Sasnowicz w Warszawie długo nie zabawi.
Turniej wystartuje w poniedziałek, a największa gwiazda, czyli Iga Świątek, na kort wyjdzie we wtorek. Jej rywalką będzie Nigina Abduraimowa z Uzbekistanu. Dla Polki udział w zawodach będzie formą przygotowania do ostatniego Wielkiego Szlema w tym roku, czyli US Open. Dla polskich kibiców to z kolei jedyna okazja do tego, by zobaczyć Igę Świątek na żywo w naszym kraju w tym sezonie.
Czytaj również:
Były trener Sereny Williams przenalizował problemy Igi Świątek