Świątek poparła Rybakinę. O problemie jest coraz głośniej

PAP/EPA / ANDRE PICHETTE / Na zdjęciu: Iga Świątek
PAP/EPA / ANDRE PICHETTE / Na zdjęciu: Iga Świątek

Po odpadnięciu z turnieju WTA 1000 w Montrealu Jelena Rybakina nie pozostawiła suchej nitki na organizatorach. Z jej słowami na konferencji prasowej zgodziła się Iga Świątek. Problemem tenisistek są godziny rozgrywanych spotkań.

W tym artykule dowiesz się o:

Deszcz w Montrealu spowodował, że w ostatnim dniu rozegrano nie tylko finał, ale także półfinał z udziałem Jeleny Rybakiny i Ludmiły Samsonowej. Podczas gdy tenisistki rywalizowały na korcie, Jessica Pegula odpoczywała przed decydującym pojedynkiem o tytuł. Rosjanka pokonała Kazaszkę i po ok. dwóch godzinach przystąpiła do kolejnego meczu, w którym Amerykanka była bezlitosna dla rywalki. To pokazało, że regeneracja w tak krótkim czasie była niemożliwa.

- Starałam się dać z siebie wszystko co najlepsze, ale to było niewystarczające. Szczerze mówiąc, chciałabym mieć więcej czasu po półfinale, ale organizatorzy stwierdzili, że to niemożliwe, więc jest OK. Nie miałam czasu na regenerację, ponieważ byłam w sali fizjoterapeutycznej i próbowałam owinąć taśmą całe moje ciało, a zajęło mi to godzinę - powiedziała na konferencji prasowej Rosjanka.

Pretensje do organizatorów miała także Rybakina. Powodem tego był jej mecz z Darią Kasatkiną, który zakończył się w nocy z piątku na sobotę. W Kanadzie mieliśmy wówczas godzinę 3:00.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze

- Czuję się zniszczona z powodu planowania gier w turnieju i całej tej sytuacji. Nie jestem z tego powodu specjalnie zadowolona, ale tak właśnie jest. W takich sytuacjach tenisistki nie mogą wiele zrobić. Pogoda nie była pomocna. Nabawiłam się kilku kontuzji, ale staraliśmy się z nimi poradzić i zobaczyć, jak z tego wyjdziemy - powiedziała Kazaszka.

Ze słowami Rybakiny zgodziła się Iga Świątek podczas konferencji prasowej przed turniejem WTA 1000 w Cincinnati. - Na pewno pogoda jest czynnikiem niemożliwym do przewidzenia, ale może lepiej się skupić na tym, co jest zdrowe dla sportowców, ponieważ musimy grać w każdym tygodniu. Tour jest tak intensywny, z podróżami i niemożliwością wzięcia dwóch dni wolnego, że byłoby miło, gdybyśmy w przyszłości pomyśleli o zawodnikach. Zwłaszcza w przyszłym roku, kiedy ma być jeszcze więcej obowiązkowych turniejów, jeszcze dłuższych.

Liderka światowego rankingu WTA przypomniała także w jakich okolicznościach musiała rywalizować w turniejach w Europie. Jednak jej wcześniejsza krytyka nie została dobrze odebrana przez kibiców.

- Podczas sezonu na mączce, w Rzymie i Madrycie, grałam cztery mecze, które kończyły się w okolicach lub po północy. Rozumiem, że musimy dostosować się do nadawców i tak dalej, ale prosiłam WTA o dane wskazujące na to, że ludzie faktycznie oglądają mecze zaczynające się o 22:00. Niczego nie dostałam, a wtedy łatwiej byłoby zrozumieć sens tak późnej gry - przyznała Polka.

Świątek opowiedziała także, jak wygląda jej czas po zakończonym spotkaniu. - To przecież nie tak, że kończymy mecz i idziemy spać w ciągu dwóch godzin. Ja mam szczęście, jeśli kładę się cztery godziny po meczu. Mam prawie godzinę kuracji, czas dla mediów, rozciąganie po meczu, posiłek, a trzeba jeszcze obniżyć poziom adrenaliny. Chciałabym po prostu, żeby to się zmieniło - podkreśliła.

Nasza tenisistka była zadowolona z nowości w tegorocznym Rolandzie Garrosie. Tam uległa zmianie godzina sesji wieczornej, która w tym sezonie rozpoczynała się o godz. 20:00, a nie o 21:00. To świadczy o tym, że na taką decyzję powinni zdecydować się organizatorzy innych turniejów.

Przeczytaj także:
Polacy zaczynają zmagania w singlu. Są godziny spotkań Hurkacza i Linette

Źródło artykułu: WP SportoweFakty