Po świetnym meczu Hubert Hurkacz okazał się lepszy od Stefanosa Tsitsipasa (6:3, 6:4). Polak tym samym awansował do ćwierćfinału turnieju ATP 1000 w Cincinnati.
Po zakończonym meczu, zgodnie z tradycją, zwycięzca starcia, czyli w tym przypadku nasz tenisista, chciał napisać coś na kamerze. Docelowo Hurkaczowi chodziło o słowa "Let's go" (z ang. chodźmy).
Okazało się jednak, że flamaster, który otrzymał, był... zepsuty. Zamiast litery "s", wyszło zupełnie coś innego (zobacz poniżej).
"Hubert Hurkacz podpisał kamerę po pokonaniu Stefanosa Tsitsipasa: "Chodźmy", ale długopis nie działał. Tego rodzaju rzeczy zdarzają się tylko Hurkaczowi" - czytamy na Twitterze The Tennis Letter.
Dodajmy, że Hurkacz zameldował się w następnej fazie turnieju, gdzie czeka go teoretycznie łatwiejsze zadanie. Rywalem Polaka będzie Australijczyk Alexei Popyrin.
Zobacz także:
Świat zachwycony Hurkaczem
Sabalenka naśmiewa się z legendy
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze