Od lutego 2022 roku w Ukrainie trwa barbarzyńska wojna, którą wywołała Rosja. Niemal codziennie wrogie wojska bombardują cywilne cele. Rakiety trafiają w szkoły, szpitale, osiedla mieszkaniowe czy centra handlowe. Zginęły tysiące niewinnych osób, w tym kobiety i dzieci.
Miliony ukraińskich obywateli opuściło swoją ojczyznę. Są jednak tacy, którzy zostali w swoich domach. Jedną z takich osób jest babcia Eliny Switoliny. O szczegółach tenisistka opowiedziała w rozmowie z "New York Times".
Sama przyznała, że pierwsze wiadomości i obrazki z Ukrainy przeraziły ją. - Byłam bardzo zestresowana wszystkim, moją babcią, rodzicami. Trudno było mi zachować zdrowy rozsądek - powiedziała. Robiła wszystko, by jej bliscy opuścili Ukrainę. Namówiła do tego rodziców, którzy po wyczerpującej dwudniowej jeździe dotarli do Polski. W Ukrainie została jej 86-letnia babcia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"
Jak relacjonuje tenisistka, babcia tłumaczyła, że nie mogłaby znieść rozłąki z kotem. Została w Odessie. - U babci wszystko w porządku, ale mimo rosyjskich ataków nie chce wyjechać. Chciałabym móc jej bardziej pomóc, ale na razie jedyne o co prosi, to zdjęcia i filmy przedstawiające moją córkę. Żyje dla tych zdjęć - mówi Switolina.
Wojna zmieniła postrzeganie Rosjan i Białorusinów przez tenisistkę. Zapewniła, że nie poda już więcej ręki zawodniczkom z tych krajów. Dodała, że przez większość życia mówiła po rosyjsku, a kultura tego kraju była dla niej bardzo ważna. Wojna zniweczyła w niej wszelkie uczucia pokrewieństwa z Rosją.
Switolina kilka miesięcy temu wróciła do gry po przerwie macierzyńskiej. Obecnie sklasyfikowana jest na 26. miejscu w rankingu WTA. Wraca do wysokiej formy, a potwierdzeniem tego było pokonanie na Wimbledonie Igi Świątek.
Czytaj także:
Trzy sety Magdy Linette z finalistką Australian Open. Amerykanka pokazała moc
"Dziwny to był mecz". Rozpisują się o pojedynku Świątek