Czwarta rakieta Polski sprawiła bardzo miłą niespodziankę. W pierwszej rundzie turnieju WTA 250 w Monastyrze pokonała notowaną o 179 miejsc wyżej w rankingu Martinę Trevisan. Polka była lepsza od Włoszki po trzysetowym boju (6:3, 3:6, 7:5).
Tym samym już można powiedzieć, że pochodząca z Krynicy-Zdroju zawodniczka dobrze wykorzystała szansę w postaci otrzymanej dzikiej karty. Ale na tym Katarzyna Kawa nie chciała zaprzestać.
W drugiej rundzie zmagań w Tunezji nasza zawodniczka zmierzyła się z kolejną reprezentantką Italii. Jej rywalką była Lucrezia Stefanini. Polka mogła myśleć o tym, aby sprawić kolejną niespodziankę. Warunek był jeden - musiała oczywiście ponownie zagrać dobre spotkanie.
Katarzyna Kawa słabo weszła w ten mecz. Popełniała wiele niewymuszonych błędów, głównie ze strony bekhendowej. Pierwsze trzy gemy pojedynku były rozgrywane na przewagi - we wszystkich lepsza była ta, która prezentowała dużo stabilniejszą grę na tym etapie spotkania.
Stefanini kontrolowała przebieg wydarzeń do stanu 4:0. Od tego momentu wyraźnie przebudziła się polska tenisistka. Wreszcie zaczął działać return, czyli uderzenie, które bardzo imponowało w starciu z Trevisan.
I tym razem Kawa potrafiła genialnie zagrać w tym elemencie. Dołożyła do tego solidniejszą grę z linii końcowej oraz nieco lepszy serwis. Dzięki temu całkowicie odrobiła straty. Była na fali i wydawało się, że ten stan rzeczy może się utrzymać do samego końca premierowej partii spotkania.
Tak się jednak nie stało. Od stanu 4:4, 0-30 Lucrezia Stefanini wygrała osiem punktów z rzędu. Tym samym pierwszy set padł jej łupem. Zadecydowała stabilność. Podopieczna Grzegorza Garczyńskiego popełniła zbyt wiele prostych błędów. A przecież na regularności opiera swoją grę.
Niestety, obraz tego meczu nie zmienił się na początku drugiej partii. Kawa próbowała zmieniać tempo wymian, ale to nie przynosiło jej żadnych korzyści. Polka cały nie czas nie mogła odnaleźć rytmu. Niezłe zagrania łączyła z dużą liczbą niewymuszonych błędów.
Dwa pierwsze gemy na przewagi wygrała Stefanini. Potem przełamanie powrotne zdobyła Kawa, ale to nie wystarczyło. Gra naszej reprezentantki posypała się. Błędy górowały nad dobrymi zagraniami. To sprawiło, że tenisistka z Włoch pewnie zmierzyła po triumf w meczu. Od stanu 2:1 nie dała ugrać Polce gema.
Lucrezia Stefanini gra dalej, a Katarzyna Kawa pożegnała się z rywalizacją w singlu. 31-latka zagrała świetne spotkanie z Trevisan. W drugiej rundzie jej forma była dużo gorsza, ale taki jest tenis.
Kawa nie opuszcza jeszcze Monastyru. Wciąż bowiem bierze udział w zmaganiach deblistek. Tworzy parę z Magdaleną Fręch.
Jasmin Open Monastir, Monastyr (Tunezja)
WTA 250, kort twardy, pula nagród 259,3 tys. dolarów
środa, 18 października
II runda gry pojedynczej:
Lucrezia Stefanini (Włochy) - Katarzyna Kawa (Polska) 6:4, 6:1
Czytaj także:
Kolejna niespodzianka w Tokio. Środa udana dla Amerykanów
Kolejne zaskoczenie w Chinach