W tym tygodniu Maks Kaśnikowski przystąpił do rywalizacji w turnieju rangi ATP Challenger we włoskiej Ortisei. Dużym plusem było to, że nie musiał przebijać się przez kwalifikację. Zgłosił się do turnieju singlowego oraz deblowego.
W pierwszej rundzie singla Polak sprawił niespodziankę i wyeliminował rozstawionego z "dwójką" Gauthiera Onclina. W kolejnym dniu doznał porażki w deblu, gdzie stworzył parę wspólnie z Włochem Lorenzo Rottolim. W środę natomiast pokonał kolejnego belgijskiego tenisistę - Michaela Geertsa 5:7, 3:6, 6:7(4).
W premierowej odsłonie oglądaliśmy bardzo wyrównany bój. Obaj tenisiści pewnie utrzymywali swoje podania, a żaden z nich nie był nawet w stanie wypracować sobie break pointa. Zmieniło się to w końcówce przy wyniku 5:5.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarskie umiejętności Sabalenki
Geerts wypracował sobie jednego break pointa przy serwisie rywala, a w kolejnej akcji go wykorzystał. Dzięki temu przełamaniu serwował na zwycięstwo w secie. Kaśnikowski nie odpuszczał i miał szansę, by odrobić stratę. Nie był jednak tak skuteczny jak Belg, który zdobył trzy kolejne punkty i ostatecznie zwyciężył pierwszą partię 7:5.
II seta udanie rozpoczął Polak (3:0). Następnie obaj tenisiści konsekwentnie utrzymywali swoje podania. W szóstym gemie ponownie problemy przy serwisie miał Geerts, a Kaśnikowski wypracował sobie dwie piłki setowe. Od tego momentu Belg był pod ścianą, ale zdołał wyjść z opresji.
Trzeciego setbola polski tenisista wypracował sobie już przy swoim podaniu i tym razem postawił kropkę nad "i". Wygrał bowiem gema do zera i wyrównał stan pojedynku.
Decydująca partię Kaśnikowski mógł rozpocząć tak samo, jak poprzednią. Nie wykorzystał jednak break pointa, który później okazał się jedynym w tym secie. Obaj tenisiści konsekwentnie wygrywali gemy przy własnych podaniach, przez co o końcowym wyniku zadecydował tie break.
W nim na dwa pierwsze mini przełamania Polaka był w stanie odpowiedzieć jego rywal. Jednak na trzecie Geerts nie znalazł już odpowiedzi. Po wypracowaniu piłki meczowej w kolejnej akcji Kaśnikowski zakończył ten pojedynek.
Rywala w ćwierćfinale polski tenisista pozna w czwartkowy wieczór. Będzie nim Francuz Mathias Bourgue lub rozstawiony z "piątką" Estończyk Mark Lajal, który wyeliminował innego Polaka - Kacpra Żuka.
Maks Kaśnikowski (Polska) - Michael Geerts (Belgia) 5:7, 6:3, 7:6(4)
Przeczytaj także:
Obawa o obiekt WTA Finals. Trener Igi Świątek zabrał głos
Magdalena Fręch rozpoczęła występ w Katalonii. Nokaut w trzecim secie