Organizatorzy turnieju WTA Finals w Cancun musieli zmierzyć się ze sporymi problemami. Wszystko z powodu opóźnień w przygotowaniu areny zmagań.
Ta na krótko przed rozpoczęciem imprezy przypominała plac budowy. Prace udało się zakończyć dopiero w sobotę. Do tego momentu uczestniczki nie mogły zapoznać się z kortem.
To u niektórych zawodniczek wywołało spore oburzenie. Dały temu wyraz w mediach społecznościowych (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).
Podczas konferencji prasowej głośno o problemie mówiła także liderka światowego rankingu Aryna Sabalenka.
ZOBACZ WIDEO: Medalistka olimpijska zachwyca w ciąży. Co za kreacja!
- Nie jestem szczęśliwa, że nie mogłyśmy trenować na korcie meczowym - przyznała Białorusinka. - Myślę, że to nie jest poziom WTA Finals - dodała.
- Mamy dosłownie 45 minut, godzinę, żeby wypróbować kort. To coś, z czego nie jestem zadowolona. Jestem pewna, że pozostałe zawodniczki również nie są szczęśliwe - mówiła.
Sabalenka zwróciła uwagę, że wszystkie zawodniczki miały równe warunki, ale nie są one dostosowane do rangi wydarzenia.
- Zwykle potrzebujemy trzech do czterech dni, aby przyzwyczaić się do warunków. Mam nadzieję, że w przyszłym roku WTA wykona lepszą robotę - zakończyła.
Aryna Sabalenka trafiła do grupy z Jeleną Rybakiną, Jessiką Pegulą oraz Marią Sakkari. Z ostatnią z nich zmierzy się na otwarcie. Spotkanie odbędzie się w nocy z niedzieli na poniedziałek o godz. 0:30 czasu polskiego.
Czytaj także:
- "Spora różnica". Wskazuje pole do poprawy u Świątek
- Tenisistki gotowe na WTA Finals. Co z obiektem?