"Absurdalnie małe pieniądze". Były trener Świątek zaskoczył

East News / Adam Jankowski/REPORTER / Na zdjęciu: Piotr Sierzputowski
East News / Adam Jankowski/REPORTER / Na zdjęciu: Piotr Sierzputowski

Ostatnio zrobiło się głośno o problemach finansowych WTA. - Słyszę, że wejdzie nowy inwestor, który wyłoży 100 milionów dolarów - mówi w sport.pl Piotr Sierzputowski, były trener Igi Świątek, który jednocześnie... krytykuje ten pomysł.

Kilka dni temu wybuchła bomba. Wiceprezes Kazachskiej Federacji Tenisowej Jurij Polski ujawnił, że WTA boryka się z coraz większymi problemami finansowymi. Jego zdaniem organizacja zarządzająca kobiecym tenisem może nawet zbankrutować za kilka lat, jeśli sytuacja się nie poprawi (więcej TUTAJ>>).

Pojawiły się informacje o planach połączenia ATP (organizacja zarządzająca męskim tenisem) z WTA. Zdaniem Piotra Sierzputowskiego, byłego trenera Igi Świątek, takie rozwiązanie nie miałoby sensu.

- W czymś takim WTA straciłoby jakąkolwiek wartość. Po takim połączeniu za 20 lat po prostu nie byłoby damskiego tenisa - powiedział Sierzputowski w rozmowie ze sport.pl.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor futbolu pokazał klasę. Tak zachował się po porażce

Sytuację w WTA mógłby uzdrowić inwestor z dużymi pieniędzmi. Były trener Świątek słyszał o takim rozwiązaniu.

- Słyszę, że wejdzie nowy inwestor, który wyłoży 100 milionów dolarów. I że to będzie realna zmiana. A przecież to są absurdalnie małe pieniądze - powiedział Sierzputowski w sport.pl. - Oczywiście 100 milionów dolarów to ogromna kwota, ale jak słyszę, że z tych stu milionów dolarów zostaną podniesione pule nagród w turniejach WTA na najbliższe 10 lat, to pytam, o czym my mówimy.

Za problemy WTA najczęściej obwiniany jest Steve Simon, szef organizacji. Nie chodzi tylko o finanse, ale także o traktowanie zawodniczek.

Ostatnio w mediach aż huczy o warunkach, jakie czołowe tenisistki świata, w tym Świątek, zastały w Cancun, gdzie trwa turniej WTA Finals (więcej TUTAJ>>). Protestowały same zawodniczki, m.in. Aryna Sabalenka, która nie zostawiła suchej nitki na władzach kobiecego tenisa.

- Jako zawodniczka naprawdę odczuwam brak szacunku ze strony WTA. Myślę, że wiele z nas tak ma. To nie jest poziom organizacji, którego oczekujemy po finałach. Szczerze, nie czuję się bezpiecznie, gdy przebywam na korcie głównym. Odbicie piłki jest zupełnie nierówne - mówiła Sabalenka (więcej TUTAJ>>).

Zdaniem Piotra Sierzputowskiego Steve Simon jest "niezłym prezesem", ale nie ma władzy wykonawczej, a jedynie reprezentuje federację. Posadę mógłby stracić dopiero wówczas, gdyby zbuntowały się organizacje typu PTPA (stowarzyszenie reprezentujące tenisistów).

Czytaj także: Kobiecy tenis na skraju bankructwa? Zdaniem eksperta, fuzja może być jedynym ratunkiem

Komentarze (0)