Kompromitacja na każdym kroku. "Witamy w świecie WTA"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Iga Świątek
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Iga Świątek

W niedzielę w meksykańskim Cancun rozpoczął się prestiżowy turniej WTA Finals. Ekscytacja miesza się jednak z zażenowaniem. Wszystko przez działaczy z WTA, którzy krzyżują szyki tenisistkom w wielu aspektach.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnim roku można mieć wiele zarzutów do WTA. Tenisistki same podkreślają, że kalendarz jest przepełniony, a logistyka momentami leży. Po raz kolejny organizacja nie dogadała się z ITF w kwestii dogodnych terminów WTA Finals oraz finałowych zmagań w Billie Jean King Cup. Obie imprezy odbywają się w odstępie kilku dni. To sprawiło, że takie gwiazdy jak Iga Świątek, Coco Gauff oraz Jessica Pegula wystąpią tylko w WTA Finals.

Nad tym faktem ubolewa w szczególności Świątek. Drugi rok z rzędu bowiem fatalny terminarz nie daje jej większych szans na grę dla reprezentacji w najważniejszych zawodach.

"Po raz kolejny muszę zrezygnować z udziału w BJKC z powodu planowania kalendarza przez WTA i ITF. Już teraz czuję na sobie trudy tego sezonu i nie wyobrażam sobie grania w dwóch turniejach odbywających się w odstępie zaledwie 2 dni, a jednocześnie z koniecznością radzenia sobie z konsekwencjami 6-godzinnego jet lagu i kolejnej długiej podróży po rozegraniu w tym sezonie prawie 70 meczów. Przykro mi, że kibice polscy i nie tylko są w tej sytuacji poszkodowani, podobnie jak drużyna i sztab reprezentacji. Nie mam jednak na to wpływu, a moje zdrowie musi być dla mnie priorytetem, jeśli chcę grać przez kolejne lata" - tłumaczyła Świątek w specjalnym oświadczeniu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: na Instagramie obserwują ją tysiące. Tak trenuje dziennikarka Polsatu

Logistyka i kwestia trybun

Tenisistki przez kiepski terminarz określony przez WTA mają problem z regeneracją. Coraz częściej tydzień po tygodniu turnieje są rozgrywane na dwóch końcach świata, co sprawia, iż podróże są niezwykle męczące. W specjalnym nagraniu na YouTube zauważyła to niedawno Daria Kasatkina. Rosjanka wprost przyznała, że w tym sezonie ma już dość gry w tenisa, a po wypowiedzi czekał ją jeszcze start w WTA Elite Trophy.

- Widzę po swoim ciele, że potrzebuję dłuższej regeneracji, odpoczynku. Jeśli chodzi o sprawy logistyczne, to nie ma gorszego sportu na całym świecie - powiedziała rozgoryczona (więcej TUTAJ).

WTA ma też coraz większy problem z pustkami na trybunach. Było to widoczne m.in. podczas turnieju wieńczącego sezon w Fort Worth w ubiegłym roku, kiedy na widowni nie było zbyt wielu osób. Tegoroczne rozgrywki jeszcze bardziej uzmysłowiły nam, iż mecze kobiet nierzadko nie cieszą się wielkim zainteresowaniem. Wydaje się, że kilka lat temu było zupełnie inaczej.

- To, że WTA jest nieporównywalnie gorzej zarządzane niż ATP, jest niekwestionowalne. Problem widać gołym okiem, a przy tym powszechnie wiadomo, że organizacja jest również mniej dochodowa. Trwa odwieczna dyskusja dotycząca tego, czy kobiecy tenis to gorszy produkt. Ja tak nie uważam. Trzeba go natomiast inaczej sprzedawać - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Adam Romer, red. naczelny magazynu "Tenisklub" (więcej TUTAJ).

Nie bez powodu mówi się, iż w WTA są potrzebni ludzie od ATP. Męskimi rozgrywkami w większości zarządzają Europejczycy, a kobiecymi Amerykanie. Ci drudzy robią to jednak tak nieudolnie, że sytuacja pogarsza się z roku na rok, a pogłoski o tym, że WTA za kilka lat grozi bankructwo najwyraźniej nie są przesadzone.

WTA Finals, czyli kompromitacyjna "wisienka na torcie"

W tym sezonie WTA Finals - piąta co do prestiżu impreza tenisowa - odbywa się w meksykańskim Cancun. Miejsce może wydawać się wspaniałe jeśli chodzi o widoki i panujący klimat do rozgrywania tak ważnych zawodów. Cancun leży bowiem nad Morzem Karaibskim. Możliwe jednak, że tutaj zalety się kończą. Nie ma tam bowiem stałego obiektu tenisowego. Nie po raz pierwszy zatem budowano wszystko od nowa.

Nie jest to oczywiście zła praktyka, lecz wielka szkoda, że kort i trybuny powstawały w tak długim tempie. Pierwotnie całość miała być oddana do użytku w czwartek, czyli trzy dni przed rozpoczęciem turnieju. To jednak się przeciągnęło do soboty. Tenisistki zatem mogły potrenować na obiekcie zaledwie dzień przed inauguracją rywalizacji.

Do tego czasu były zmuszone korzystać z... kortów, które zazwyczaj są przeznaczone dla gości pięciogwiazdkowego hotelu. Kilka dni temu o całej sprawie na antenie Canal+ Sport wypowiedział się Tomasz Wiktorowski, trener Igi Świątek.

- Dwa korty treningowe, które mamy już do dyspozycji wyglądają bardzo obiecująco. Natomiast to są stałe korty, które tam są przez cały czas i zwykle tego typu obiekty są dużo wyższej jakości, niż to co się tworzy na tylko tydzień czy dwa tygodnie. Ale zakładamy, że wszystko będzie w porządku. Teoretycznie ta nawierzchnia (korty twarde - przyp. red.) musi być taka sama, natomiast życie to zweryfikuje - mówił szkoleniowiec.

- Ważne, żeby wyrobili się na niedzielę, czyli na pierwsze mecze. Przypuszczam, że w okolicach soboty lub w sobotę w nocy to będzie skończone - dodał. Tak też się stało, w sobotę tenisistki mogły po kilkadziesiąt minut potrenować na korcie.

Skalę żenady tworzonej przez WTA pokazał dobitnie post Markety Vondrousovej w mediach społecznościowych. Triumfatorka tegorocznego Wimbledonu zakpiła z organizatorów imprezy w Cancun, publikując zdjęcie wszystkich uczestniczek tegorocznej edycji WTA Finals w roli... pracowniczek budowlanych. Prześmiewczo wskazała, że same tenisistki włączą się do budowy obiektu w Cancun, byleby móc tam zagrać.

Miejmy nadzieję, że do końca turnieju będziemy mówić już tylko o rywalizacji sportowej, a nie o jakichkolwiek skandalach organizacyjnych.

Iga Świątek pierwsze spotkanie rozegra w poniedziałek, 30 października. Początek o godz. 23:00. W pierwszym dniu turnieju Pegula ograła Rybakinę 7:5, 6:2, a Sabalenka rozbiła Sakkari 6:0, 6:1.

Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Wielkie słowa o Idze Świątek po losowaniu grup. "Stawiam, że wygra turniej"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty