W roli faworytki do pierwszego spotkania swojej grupy WTA Finals przystąpiła Iga Świątek. Po przeciwnej stronie siatki stanęła Marketa Vondrousova, która w trzech meczach z Polką nie ugrała nawet seta.
Do zmiany nie doszło w nocy z poniedziałku na wtorek (30/31 października). Mimo że Czeszka w prowadziła z naszą tenisistką 5:2 w premierowej odsłonie i miała przewagę dwóch przełamań, to całą stratę odrobiła wiceliderka światowego rankingu WTA.
Ostatecznie pierwszego seta Świątek wygrała po tie breaku. Z kolei w drugim była bezlitosna dla Vondrousovej, która sprawiła jej sporo problemów na początku rywalizacji. Pójdzie oglądaliśmy wręcz teatr jednej aktorki.
Polka wygrała z Vondrousovą 7:6(3), 6:0. A w II partii była tak bezlitosna dla swojej przeciwniczki, że ta zrobiła wszystko, by jak najszybciej zakończyć to spotkanie.
Świadczy o tym jej return przy drugiej piłce meczowej dla Świątek. Ten był tak od nie chcenia, że od razu zauważono, iż Czeszka miała po prostu dość gry. Roztrwoniła całą wypracowaną przewagę, a później sromotnie przegrała i WTA Finals rozpoczęła od porażki.
Przeczytaj także:
Niesamowity zwrot akcji w meczu Igi Świątek. Demolka w drugim secie
ZOBACZ WIDEO: Medalistka olimpijska zachwyca w ciąży. Co za kreacja!