Coraz więcej krytyki spada na organizatorów WTA Finals w meksykańskim Cancun. Dochodzi tam do wielu kontrowersji, a na domiar złego, jest duży problem z pogodą. Warunki są bowiem tak trudne, że storpedowały plan gier. Mimo wielu prób nie udało się dokończyć meczu Aryny Sabalenki z Jeleną Rybakiną.
Do przerwania spotkania doprowadziły ulewne opady deszczu oraz silny wiatr. Zawodniczki dwukrotnie musiały zejść do szatni i czekać na poprawę warunków. A te były tak trudne, że kibice w popłochu musieli uciekać z trybun, by schronić się przed deszczem. Wiatr łamał i wyrywał im parasolki.
W sieci opublikowano nagranie, na którym widać, jak fatalna jest pogoda w Cancun. Przy takiej pogodzie nie ma szans na bezpieczną i sprawiedliwą grę. Dlatego decyzja o przerwaniu spotkania była jedyną słuszną.
Zawodniczki długo musiały jednak czekać na to, aż sędzia zdecyduje się przerwać mecz. Wcześniej doszło do dwóch przerw: pierwsza wynosiła blisko pół godziny, a druga około 60 minut.
Sabalenka i Rybakina walczą o wyjście z grupy. Ich mecz przerwany został przy stanie 1:0 w setach dla Białorusinki i prowadzeniu 5:3 Kazaszki w drugiej partii.
Czytaj także:
Hubert Hurkacz wykonał zadanie. Misja trwa!
Porywisty wiatr uprzykrza życie tenisistkom. Amerykanka wciąż bez straconego seta
ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży