Z powodu problemów z pogodą gry singlowe piątego dnia WTA Finals rozpoczęły się z opóźnieniem. Jessica Pegula i Maria Sakkari wyszły na kort nie o godz. 23:00, ale po północy czasu polskiego. Amerykanka fazę grupową zakończyła z kompletem zwycięstw, a nawet bez straconego seta. Pokonała Greczynkę 6:3, 6:2 po mało interesującym widowisku, na co wpływ miały trudne warunki (bardzo silny wiatr).
Na otwarcie meczu miały miejsce dwa jakże różne gemy. Pegula uzyskała przełamanie po twardej walce na przewagi, a następnie nie zdobyła nawet punktu w pierwszej próbie serwisowej. Po chwili po raz drugi z podaniem nie uporała się Sakkari.
Jako pierwsza z serwisem poradziła sobie Pegula i objęła prowadzenie 3:1. Amerykanka była solidniejsza i uzyskała na korcie przewagę, ale absolutnie nie przejęła kontroli nad meczem. Sakkari wciąż była zagubiona, co pokazał piąty gem. Oddała podanie podwójnym błędem.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z mistrzem. Bartłomiej Marszałek: To wtedy poczułem, że kocham ten sport
W końcówce Peguli zadrżała ręka i przy 5:2 wyrzucony forhend kosztował ją stratę serwisu. Mogła jednak liczyć na pomoc Greczynki, którą stać było tylko na pojedyncze dobre zagrania. W dziewiątym gemie Sakkari obroniła dwie piłki setowe, ale przy trzeciej wpakowała forhend w siatkę.
Tenisistki były w trakcie pierwszego gema II partii, gdy spotkanie zostało przerwane z powodu deszczu, na szczęście tylko na kilka minut. Pegula grała agresywnie i bardzo sprytnie. Mieszała kierunki, używała slajsa, w dobrych momentach podkręcała tempa, była skuteczna przy siatce. Świetna akcja zwieńczona forhendem dała jej przełamanie na 2:0.
Sakkari nie radziła sobie w wietrznych warunkach i popełniała mnóstwo błędów. W czwartym gemie obroniła pierwszy break point wygrywającym serwisem, ale przy drugim zrobiła podwójny błąd. Greczynka poderwała się jeszcze do walki i odrobiła część strat. Pegula na więcej nie pozwoliła rywalce, a sama uzyskała jeszcze jedno przełamanie. Spotkanie dobiegło końca, gdy w ósmym gemie Sakkari wpakowała piłkę w siatkę po głębokim returnie Amerykanki.
Pegula zdążyła zakończyć spotkanie, bo chwilę później znów zaczął padać deszcz. Tym razem przerwa byłaby dużo dłuższa. W ciągu 79 minut nie było asów. Amerykanka nie popełniła żadnego podwójnego błędu, a jej rywalka zrobiła osiem. Sakkari wykorzystała trzy z czterech break pointów. Pegula na przełamanie zamieniła siedem z 11 okazji. Naliczono jej siedem kończących uderzeń i 18 niewymuszonych błędów. Greczynce zanotowano 12 piłek wygranych bezpośrednio i 35 pomyłek.
Amerykanka po raz trzeci w tym roku pokonała Greczynkę (w Dosze i Tokio) i wyrównała na 5-5 bilans ich meczów. Było to ich drugie starcie w WTA Finals. Rok temu w fazie grupowej Sakkari wygrała 7:6(6), 7:6(4). W dwóch poprzednich sezonach Greczynka doszła do półfinału imprezy. Tym razem w trzech spotkaniach zdobyła tylko jeden set.
Dla Peguli jest to drugi występ w WTA Finals. W zeszłym roku w Fort Worth doznała trzech porażek w fazie grupowej. Tym razem bez straty seta zameldowała się w półfinale.
WTA Finals, Cancun (Meksyk)
Tour Championships, kort twardy, pula nagród 9 mln dolarów
czwartek, 2 listopada
GRA POJEDYNCZA
Grupa A (Bacalar):
Jessica Pegula (USA, 5) - Maria Sakkari (Grecja, 8) 6:3, 6:2
Wyniki i tabele WTA Finals 2023
Czytaj także:
Vondrousova i Jabeur walczyły nie tylko ze sobą. Dwusetowa bitwa w wietrznych warunkach
Hubert Hurkacz wykonał zadanie. Misja trwa!