Na ten mecz wszyscy długo czekali i to nie tylko ze względu na jego przełożenie z powodu złych warunków atmosferycznych w Cancun. Było to przecież starcie aktualnej liderki rankingu WTA z byłą numerem jeden światowego rankingu. Górą była Iga Świątek, która wygrała w świetnym stylu.
W półfinale WTA Finals nasza reprezentantka nie dała żadnych szans Arynie Sabalence. Białorusinka nie potrafiła ustabilizować swojej gry i wciąż miała duże problemy z serwisem. Dla odmiany Świątek bardzo dobrze przyspieszała akcje forhendem i była solidna w każdym elemencie swojej gry.
Polka triumfowała 6:3, 6:2 i otworzyła sobie drogę do tego, by rok kończyć jako liderka rankingu WTA. Żeby tak się stało, Świątek musi wygrać w finale z Jessicą Pegulą.
ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży
- Czuję, że do bycia numerem jeden jest jeszcze daleka droga. Poniedziałkowy finał może być najtrudniejszym meczem w Cancun. O tym, czy będę liderką rankingu możemy porozmawiać po finale. Zamierzam po prostu kontynuować to, co robiłam przez ostatnie dni - powiedziała Świątek po pokonaniu Sabalenki.
Świątek wygrała pięć z ośmiu dotychczasowych meczów z Pegulą. Dojdzie do ich trzeciej konfrontacji w tym roku. W finale w Dosze zdecydowanie lepsza była Polka (6:3, 6:0). Latem w półfinale w Montrealu zwyciężyła Amerykanka po trzysetowej batalii.
- Z Jessie nie będzie łatwo. Ona naprawdę pokazała, że potrafi grać w każdych warunkach. O meczu z Sabalenką było dużo szumu i jestem prawie pewna, że poniedziałek będzie dla mnie podobny pod względem mentalnym. To nie będzie największy finał, w jakim grałam, ale na pewno będzie to ekscytujące wyzwanie. Nigdy nie byłam w finale WTA Finals. To ostatni mecz sezonu, a całe zamieszanie wokół turnieju czyni go wyjątkowym - dodała.
- Ogólnie czuję, że ja i Jessie zagrałyśmy naprawdę mądrze i zachowałyśmy spokój. Jesteśmy skupione i po prostu czerpiemy z tych meczów i warunków tyle, ile możemy. Uważam, że obie zasługujemy na to, by być w finale - zakończyła Świątek.
Decydujący mecz zaplanowany został na godz. 22:30 czasu polskiego. Deszcz raczej nie jest przewidywany. Po raz pierwszy od 1988 roku w finale Mistrzostw WTA zagrają tenisistki, które w drodze do niego nie straciły seta.
Czytaj także:
Na noże! Zobacz ranking WTA po zwycięstwie Świątek nad Sabalenką
Sabalenka na deskach! Nokaut w półfinale WTA Finals