Zakończyła się seria Maksa Kaśnikowskiego. Srogi rewanż rywala

Materiały prasowe / Invest in Szczecin Open / Na zdjęciu: Maks Kaśnikowski
Materiały prasowe / Invest in Szczecin Open / Na zdjęciu: Maks Kaśnikowski

Pierwsza porażka Maksa Kaśnikowskiego w 2024 roku stała się faktem. Polak przegrał z Valentinem Royerem. Z Francuzem wygrał kilka dni wcześniej w tym samym miejscu, tym razem doszło do odwetu.

W niedzielę Maks Kaśnikowski wygrał pierwszy Challenger w karierze. Polak zwyciężył na zadaszonych kortach twardych w Oeiras. Tenisista nie opuścił Portugalii i przystąpił do następnego Challengera w tym samym miejscu. W poniedziałek pokonał Mathiasa Bourgue i przedłużył serię swoich wygranych w 2024 roku do sześciu.

W środę już po raz drugi w sezonie zagrał z Valentinem Royerem. 6 stycznia pokonał Francuza w dwóch setach, a ten był żądny zrewanżowania się za to niepowodzenie. Wyżej notowany w rankingu ATP - Valentin Royer przygotował się starannie do rewanżu po zaledwie czterech dniach.

Valentin Royer zwyciężył w pierwszym secie 6:3. Po nieco ponad pół godzinie walki objął prowadzenie w meczu. W siedmiu gemach, od rozpoczęcia spotkania, wygrywali serwujący. Następnie Francuz odebrał podanie Maksowi Kaśnikowskiemu i po chwili bez straty piłki potwierdził wyższość w gemie serwisowym.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

Wygrana Valentina Royera w drugim secie była jeszcze bardziej przekonująca, ponieważ runda zakończyła się wynikiem 6:2. Maks Kaśnikowski stracił własne podanie już w pierwszym gemie, co od razu utrudniło zadanie. Francuz nie dał odebrać sobie prowadzenia i przez całe spotkanie nie został przełamany. W drugiej partii Kaśnikowski nie miał nawet break pointa.

ATP Challenger Oeiras:

II runda gry pojedynczej:

Valentin Royer (Francja) - Maks Kaśnikowski (Polska) 6:3, 6:2

Czytaj także: Odpowiedział krytykom Hurkacza. "Mnie to śmieszy. Nie ma pojęcia o czym mówi"
Czytaj także: Forbes ujawnił zarobki tenisistów. Iga Świątek w czołówce zestawienia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty