Z uwagi na miejsce w światowym rankingu WTA Magdalena Fręch nie musiała przebijać się przez kwalifikacje, żeby wystąpić w wielkoszlemowym Australian Open. W pierwszej rundzie nasza tenisistka zmierzyła się z reprezentantką gospodarzy Darią Saville i zwyciężyła po ponad trzygodzinnej walce 6:7(5), 6:3, 7:5.
W kolejnej fazie turnieju Polka trafiła na rozstawioną z numerem 16. Caroline Garcię. Francuzka, która swego czasu była 4. rakietą świata przystąpiła do tego pojedynku w roli zdecydowanej faworytki.
Tymczasem Fręch udało się odprawić notowaną przeciwniczkę 6:4, 7:6(2). Za każdym razem to Garcia wypracowywała sobie przewagę za sprawą przełamań, ale jej przeciwniczka zawsze odrabiała stratę i dzięki temu ostatecznie triumfowała.
ZOBACZ WIDEO: Jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Zobacz, skąd "wrzuciła" nagranie
Tym samym tenisistka urodzona w Łodzi jeszcze bardziej poprawiła swój życiowy sukces, ponieważ w Melbourne wygrała już dwa mecze, a dotychczas nie udało jej się ani razu. Teraz o czwartą rundę przyjdzie jej zmierzyć się z Anastazją Zacharową.
Dla 21-latki z Rosji trzecia runda Australian Open to również życiowy sukces. Do tej pory udało jej się wyeliminować Kazaszkę Julię Putincewę i Słowenkę Kaję Juvan. Dla zajmującej obecnie 190. miejsce w światowym rankingu spotkanie z Fręch będzie okazją na rewanż za porażkę w grudniowym ćwierćfinale turnieju rangi WTA Challenger w Dubaju (4:6, 1:6).
Fręch po raz pierwszy w Melbourne przystąpi do meczu w roli faworytki. A ten odbędzie się już w piątek, 19 stycznia. Dokładna godzina jej pojedynku będzie znana w momencie, kiedy to organizatorzy opublikują plan gier na ten dzień.
Program i wyniki turnieju kobiet
Przeczytaj także:
Pojedynek nie tylko na korcie. Polscy kibice głośno zareagowali