Sinner pokonał Djokovicia i nawiązał do jego osiągnięcia

PAP/EPA / JAMES ROSS / Na zdjeciu: Jannik Sinner
PAP/EPA / JAMES ROSS / Na zdjeciu: Jannik Sinner

Jannik Sinner w wielkim stylu awansował do finału Australian Open, eliminując broniącego tytułu Novaka Djokovicia. Włoch nawiązał tym samym do wyczynu z początków wielkiej kariery Serba.

Jannik Sinner rozgrywa najlepszy turniej wielkoszlemowy w karierze. Włoch prezentuje na kortach Australian Open znakomitą dyspozycję, która pozwoliła mu awansować do finału. Przepustkę do decydującego starcia dało mu pokonanie Novaka Djokovicia.

Włoski tenisista w półfinale potwierdził, że jest bardzo mocny. W pierwszych dwóch setach całkowicie zdominował obrońcę tytułu, oddając mu tylko trzy gemy. Choć w trzeciej partii lider światowego rankingu zdołał powalczyć z młodszym rywalem, nie poszedł za ciosem. Włoch odniósł przekonujące zwycięstwo, które z pewnością będzie pamiętał na długo.

Sinner został dopiero piątym Włochem w historii, który zdołał awansować do wielkoszlemowego finału. Jako ostatni dokonał tego Matteo Berrettini, który zagrał w decydującym starciu Wimbledonu w 2021 roku. W półfinale pokonał wtedy Huberta Hurkacza.

ZOBACZ WIDEO: Marek Furjan po odpadnięciu Hurkacza. "Miedwiediew nie skłamał komplementując Huberta"

Zwycięstwo nad Djokoviciem ma też dodatkowe znaczenie. Sinner został najmłodszym tenisistą od 16 lat, który zdołał awansować do finału Australian Open. Dokonał tego w wieku dokładnie 22 lat i 163 dni. Nawiązał tym samym do wyczynu Djokovicia w 2008 roku, który jako niespełna 21-letni zawodnik zameldował się wtedy w drugim wielkoszlemowym finale w karierze. Pokonał wtedy w czterech setach Jo-Wilfrieda Tsongę i wywalczył pierwsze z 24 trofeów.

W finale tegorocznej edycji Sinner zmierzy się z Daniłem Miedwiediewem, który w ćwierćfinale wyeliminował Hurkacza. Dla Rosjanina to trzeci finał zmagań w Melbourne. W dwóch poprzednich nie zdołał sięgnąć po końcowe zwycięstwo.

Zobacz także:
Zaskakujące wyznanie tenisistki. Aż się pokłoniła Polakowi
Pokonał Djokovicia, lecz emocje go nie poniosą. "To wiele dla mnie znaczy, ale turniej jeszcze się nie skończył"

Komentarze (0)