"Złoto". Niewiarygodna wymiana w półfinale Australian Open

Zdjęcie okładkowe artykułu: Twitter / Eurosport Polska / Na zdjęciu: upadek Alexandra Zvereva po odegraniu Daniła Miedwiediewa
Twitter / Eurosport Polska / Na zdjęciu: upadek Alexandra Zvereva po odegraniu Daniła Miedwiediewa
zdjęcie autora artykułu

Aż trudno uwierzyć w to, co wydarzyło się w Australian Open. Najpierw w półfinale odpadł Novak Djoković, a potem Danił Miedwiediew odwrócił losy rywalizacji z Alexandrem Zverevem, gdy przegrywał 0:2. Szczególną uwagę przykuła jedna z wymian.

Po wielu latach znalazł się tenisista, który odprawił Novaka Djokovicia w Australian Open. Mowa o Janniku Sinnerze, zwycięzcy pierwszego półfinału tegorocznego Wielkiego Szlema. Włoch potrzebował czterech setów, by pokonać legendarnego zawodnika 6:1, 6:2, 6:7(6), 6:3.

Działo się w pierwszym półfinale, ale także w drugim. Wszystko wskazywało na to, że rywalem Sinnera zostanie Alexander Zverev. Tymczasem mimo wygrania dwóch pierwszych setów Niemiec przegrał z Daniłem Miedwiediewem 7:5, 6:3, 6:7(4), 6:7(5), 3:6.

Po raz trzeci z rzędu w bezpośrednim pojedynku tych tenisistów triumfował Rosjanin. Potrzebował czterech godzin i 22 minut, by powtórzyć wyczyn z 2021 i 2022 roku, kiedy to również dotarł do finału w Melbourne. Jednak jeszcze nigdy nie zdobył tytułu, podobnie jak Sinner. Dla Włocha jest to pierwszy w karierze finał Wielkiego Szlema.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza

Podczas pięciosetowego boju Miedwiediewa i Zvereva nie zabrakło pięknych wymian. Najładniejszą na swoim oficjalny profilu na platformie X udostępnił polski Eurosport.

Łącznie doszło do aż 20 uderzeń, ale ostatnie słowo należało do Rosjanina. Gdy wydawało się, że Niemiec zagranie punkt, to jego przeciwnik zdołał jeszcze odegrać piłkę na drugą stronę. Kolejnej odpowiedzi w tej wymianie już nie było.

"Ta wymiana to ZŁOTO. Moment, w którym upadł Alexander Zverev, a powstał Danił Miedwiediew. Coś NIESAMOWITEGO" - podpisano nagranie z tej wymiany.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)