Iga Świątek wraca do gry. Co warto wiedzieć przed turniejem w Dosze?

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek

W niedzielę 11 lutego rozpocznie się turniej WTA 1000 w Dosze, gdzie w roli obrończyni tytułu wystąpi Iga Świątek. W rywalizacji weźmie udział praktycznie cała światowa czołówka. Polka ma więc o co walczyć, a słaby wynik może ją sporo kosztować.

Iga Świątek rozpoczęła rok od świętnego występu w United Cup, gdzie odniosła komplet pięciu singlowych zwycięstw i zajęła z reprezentacją drugie miejsce. Późniejszy start w Australian Open nie był już tak udany. Liderka światowego rankingu odpadła w trzeciej rundzie po porażce z Czeszką Lindą Noskovą.

Po niespełna miesiącu przerwy 22-latka wróci na kort i weźmie udział w turnieju WTA 1000 w Dosze. Świątek zagra oczywiście z "jedynką" i podejdzie do rywalizacji z jasnym celem. Będzie nim wywalczenie trzeciego z rzędu trofeum na katarskich kortach. W ubiegłorocznym finale Polka pokonała 6:3, 6:0 Jessicę Pegulę, a dwa lata wcześniej wygrała 6:2, 6:0 z Anett Kontaveit.

Obrona tytułu wiąże się z utrzymaniem punktów do rankingu WTA. Za ubiegłoroczne zwycięstwo liderka światowego rankingu wywalczyła 470 punktów. Wtedy rywalizacja w Dosze miała jednak rangę WTA 500, co oznacza, że odniesienie trzeciego sukcesu z rzędu będzie się wiązało z wywalczeniem 1000 punktów. A to może mieć spore znaczenie w rankingu WTA.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar odpowiada hejterom. W swoim stylu

Obecnie Świątek ma na koncie 9770 punktów, co daje jej 865 punktów przewagi nad drugą Aryną Sabalenką (8905 pkt). Białorusinka, podobnie jak przed rokiem, nie weźmie udziału w najbliższym turnieju. To nie oznacza jednak, że nie może zyskać w najbliższych dniach. Wszystko będzie zależeć od wyniku Polki, która za zwycięstwo otrzyma 1000 punktów, a za awans do finału 650. Tylko takie dwa scenariusze pozwolą liderce zyskać nad Białorusinką. Jeżeli 22-latka zakończy z kolei udział w turnieju w Dosze na półfinale, otrzyma 390 punktów i tym samym Sabalenka odrobi do nie 80 punktów.

Nieobecnośc Sabalenki oznacza, że Świątek odpadnie groźna rywalka w potencjalnym finale. Z zawodniczek z czołowej dziesiątki rankingu zabraknie jeszcze Jessici Peguli, która boryka się z problemami zdrowotnymi. W imprezie zaprezentuje się więc zdecydowana większość światowej czołówki.

Z "dwójką" zagra trzecia rakieta świata, Coco Gauff. Pozostałe ćwiartki drabinki uzupełnią z kolei grająca z "trójką" Jelena Rybakina i turniejowa "czwórka" Ons Jabeur. Ósemkę najwyżej rozstawionych zawodniczek, które mogą być potencjalnymi przeciwniczkami Polki w ćwierćfinale, uzupełnią z kolei Qinwen Zheng, Marketa Vondrousova, Maria Sakkari i Karolina Muchova.

Już we wcześniejszych rundach Świątek może trafić na inne groźne rywalki. Przede wszystkim na rozstawioną z "dziewiątką" Jelenę Ostapenko, która jest w bardzo dobrej dyspozycji. Świadczą o tym tytuły wywalczone w turniejach WTA 500 w Adelajdzie i Linzu. Polka ma niekorzystny bilans spotkań z Łotyszką, więc z pewnością chciałby uniknąć jej w drabince. Wysoką formę prezentuje też rozstawiona z "dziesiątką" Barbora Krejcikova.

W głównej drabince zmagań w Dosze pewna udziału jest również Magda Linette. O miejsce w turnieju walczy z kolei trzecia z Polek, Magdalena Fręch. Udział w kwalifikacjach rozpoczęła od zwycięstwa 2:6, 6:0, 7:6(5) z Rosjanką Marią Timofiejewą. Od dołączenia do Świątek i Linette dzieli ją już tylko zwycięstwo nad kolejną rosyjską tenisistką, Kamillą Rachimową.

Zobacz także:
Świetny początek turniejowej "jedynki" w Dallas. Udany dzień rozstawionych
Kwalifikant rozbił faworyta w Cordobie. Przerwany mecz syna legendy

Komentarze (2)
avatar
Franka1968
11.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przykro ale z takim serwisem to jest drugą a nawet trzecia dziesiątka rankingową. Nie potrafię zrozumieć dlaczego nie zatrudni specjalisty od serwisu jak to robią czołowe i czołowi zawodnicy. Czytaj całość
avatar
steffen
10.02.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Straci, nie straci, odrobi, nie odrobi... Wszystko okaże się po turnieju, więc po co ten dramatyczny ton?