Konstantin Kolcow zmarł w wieku zaledwie 42 lat. Według mediów zginął w wypadku samochodowym (więcej tutaj). Jako hokeista reprezentował Białoruś na igrzyskach olimpijskich. Rywalizował także na lodowiskach NHL i KHL.
Śmierć Kolcowa to potężny cios dla Aryny Sabalenki. Białorusinka była związana z byłym sportowcem przez ostatnie trzy lata. Otrzymała od niego wielkie wsparcie, gdy dwukrotnie sięgała po tytuł w Australian Open czy wspięła się na sam szczyt rankingu WTA.
Aktualnie Sabalenka przebywa w Miami, gdzie została rozstawiona z drugim numerem w prestiżowym turnieju rangi WTA 1000. Według doniesień portalu tennis365.com należy się spodziewać jej rezygnacji z gry w tej imprezie.
Nazwisko 25-latki już zniknęło z grafiku treningów. Ponadto w mediach społecznościowych WTA oraz turnieju Miami Open usunięto materiały wskazujące na występ Białorusinki na Florydzie.
Organizatorzy mają pełną świadomość powagi sytuacji. Na razie nie pojawiło się jednak żadne oficjalne oświadczenie. Głosu nie zabrała również aktualna wiceliderka światowej klasyfikacji.
Jak na razie, a w momencie publikacji artykułu w Miami był wczesny poranek, nazwisko Sabalenki pozostało w turniejowej drabince. Pierwszy mecz powinna rozegrać w czwartek, bo na początek otrzymała wolny los. Jej przeciwniczką ma zostać lepsza z pary Simona Halep - Paula Badosa. Rumunka i Hiszpanka zmierzą się ze sobą we wtorek.
Śmierć Kolcowa to kolejny duży cios dla Sabalenki w ostatnim czasie. Kilka lat temu tenisistka straciła swojego ojca, który miał ogromny wpływ na jej sportowe życie.