Czy ktoś chce zmienić Igę Świątek na pozycji liderki? To bolączka WTA [OPINIA]

Getty Images / Frey/TPN / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Frey/TPN / Na zdjęciu: Iga Świątek

Iga Świątek aż 96 tygodni otwierała poniedziałkowe zestawienia rankingu WTA na pierwszym miejscu. Grupa pościgowa została w tyle i niestety nie świadczy to dobrze o kobiecym tenisie.

Nie jest zaskoczeniem, że więcej kibiców przyciągają turnieje ATP niż WTA. W męskich rozgrywkach mamy znacznie większą rywalizację i wyrazistych zawodników. Takich, którzy mają ciekawe historie a także opinie, których nie boją się wyrażać. Są charakterni na korcie i grają widowiskowo.

W poprzednich latach rywalizacja pomiędzy "wielką czwórką" (Federer, Nadal, Murray, Djoković) rozpalała fanów do czerwoności. Teraz nadal elektryzują ich mecze zawodników, którzy zastępują starych mistrzów (Sinner, Alcaraz, Rune). Serb ciągle jest w grze, a końce karier Nadala i Murray'a zbliżają się.

Tymczasem w WTA niewiele się dzieje. Z perspektywy tego, że Iga Świątek to Polka - nas Polaków cieszą jej ogromne sukcesy na międzynarodowej arenie. Były lata, kiedy radość dawała nam Agnieszka Radwańska, a także były przebłyski Marty Domachowskiej czy nieco w cieniu - sukcesy deblistek, Klaudii Jans-Ignacik i Alicji Rosolskiej.

ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych

I choć bicie rekordów przez Świątek jest niesamowite, fani tenisa mogą być znużeni. Jest Świątek i spore grono zawodniczek, które zmieniają się co kilka tygodni jako te, które stwarzają Polce trudne warunki. Ale sęk w tym, że żadna z nich nie jest w stanie utrzymać równej formy. Jest tylko Aryna Sabalenka, która miała (i pewnie dalej ma) ambicje na fotel liderki rankingu WTA. Jednak aktualne problemy Białorusinki w życiu prywatnym i czysto tenisowym sprawiają, że przewaga Świątek znowu rośnie.

A poza Sabalenką nie ma nikogo tak groźnego. Są co prawda Coco Gauff, Jessica Pegula i Jelena Rybakina, które są świetnymi tenisistkami, ale dwie pierwsze rzadko są w stanie zatrzymać Polkę, a Kazaszka zdaje się nie wytrzymywać fizycznie trudów touru. Doskwierają jej problemy zdrowotne i czasami ma pecha - jak wtedy, gdy w ubiegłym sezonie, będąc w świetnej formie, musiała się wycofać w III rundzie Rolanda Garrosa z powodu choroby. A w sobotę w finale Miami Open 2024 musiała uznać wyższość Danielle Collins, która po tym sezonie kończy karierę.

Znakomitymi zawodniczkami są Karolina Muchova czy Marketa Vondrousova, ale one też zmagają się często z kontuzjami. Oczywiście - często to rzeczy niezależne od samych sportowców, ale w ostatecznym rozrachunku takie rzeczy sprawiają, że tenisistki te nie są w stanie w pełni rozwinąć skrzydeł i włączyć się do walki w rankingu.

Nadzieję na to, że WTA przyciągnie znowu zainteresowanie sympatyków tenisa, dał powrót kilku gwiazd. Chodzi głównie o Karolinę Woźniacką, Andżelikę Kerber, Naomi Osakę czy nawet Emmę Raducanu. Na razie tylko Dunka zbliża się do Top 100, ale ona miała okazję rywalizować jeszcze w kilku turniejach w 2023 roku.

Rywalizacja w WTA jest rozczarowująca. Iga Świątek dominuje i choć nie wygrywa wszystkich turniejów (bo to przecież niemożliwe), to przez taką, a nie inną sytuację w cyklu kibice często nie doceniają tych wyników, a kiedy przegrywa, to na Polkę spada mnóstwo niesprawiedliwej krytyki, mimo że dzieje się to tak naprawdę stosunkowo rzadko.

Słabość WTA, jako organizacji, to jedno, ale faktycznie brak szerszej czołówki sprawia, że niektórym rywalizacja w kobiecym cyklu może wydać się po prostu nudna. Nie ma zawodniczek, które na przestrzeni całego sezonu są w stanie dotrzymać kroku Świątek. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby Polki nie było w rozgrywkach. Raszynianka jest gwarancją stabilności, wygląda jednak na to, że tylko ona. Miejmy nadzieję, że to tylko przejściowe kłopoty.

Czytaj też: 
Czas na turniej na amerykańskiej mączce. Trudne zadanie Polek
Sprawiła sensację w Miami. Ujawniła, przez co przeszła. "Było wiele łez"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty