W środę (29 maja) Iga Świątek stoczyła zażarty bój z Naomi Osaką w II rundzie Roland Garros. Polska tenisistka była w sytuacji beznadziejnej. W trzecim secie liderka rankingu WTA przegrywał już 2:5.
Świątek zdołała jednak odwrócić losy rywalizacji, wygrywając ostatecznie 7(6):6(1), 1:6, 7:5. Po meczu 22-latka udzieliła wywiadu, w którym "oberwało" się zgromadzonym na trybunach kibicom. Ci dopingowali zawodniczki w trakcie wymiany piłek.
- W momencie, gdy na korcie są takie emocje, grasz o wielką stawkę i olbrzymie pieniądze, to pojedyncze okrzyki w nieodpowiednich momentach nam przeszkadzają. Wspierajcie nas pomiędzy punktami. Rozumiem, że to jest rozrywka, ale to ciężkie do zaakceptowania - mówiła.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
Słowa Świątek nie przeszły w środowisku obojętnie. Podobne zażalenia w kierunku fanów składał Belg, David Goffin. Głos w tej sprawie na konferencji prasowej zabrał znany rosyjski tenisista, Danił Miedwiediew.
- W tej chwili w pewnym sensie istnieje zasada, aby nie przeszkadzać zawodnikom przed serwisem, kiedy są gotowi do serwowania i w trakcie walki o punkt. Jeśli ktoś krzyczy ci do ucha podczas twojego serwisu, możesz popełnić podwójny błąd - powiedział.
Miedwiediew tłumaczy po części Świątek. Rosjanin w pełni rozumie Polkę, która we wcześniejszych turniejach rywalizowała przy niemalże pustych trybunach. W Paryżu frekwencja na jej meczach jest już większa.
- Teraz dzieje się tak, że 95 proc. meczów, turniejów, jest "cichych". A potem, kiedy nagle przyjeżdżasz na Roland Garros i tak nie jest, to ci to przeszkadza. To jest Wielki Szlem, więc masz więcej stresu i jest to bardzo trudne - zaznaczył Rosjanin.
Dodajmy, że organizatorzy turnieju zareagowali na słowa Świątek i zapowiedzieli wprowadzenie surowszych zasad dla kibiców (więcej o tym przeczytasz TUTAJ).
Zobacz także:
To musiało zaboleć. Został "ustrzelony" przez rywala